sobota, 29 marca 2014

Czas na zmiany...

... pojawiły się wraz z kolejnym dobrym człowiekiem, który stanął na naszej drodze. Pewnie niektórzy z Was myślą, że mama Karola leniuchuje i stąd tak długa przerwa w pisaniu postów. Nic z tych rzeczy moi Kochani. Ostatnio żyjemy w bardzo szybkim tempie, ucieka dzień za dniem, a mnie zwyczajnie brakuje czasu, żeby napisać kilka słów, co słychać u Karolka, Sylwka i naszej rodzinki. Problemy także nas nie omijają i są nieodłącznym elementem naszego życia. Jednak o nich później, zacznijmy od przyjemniejszych spraw...
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy jak co roku, wybrałam się z wizytą do Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Przemyślu, aby zapisać Sylwka i Karolka na turnus rehabilitacyjny. Właśnie tam spotkałam się z panem dyrektorem Grzegorzem Piestrakiem, który zaproponował mi napisanie artykułu o Karolku do gazety wydawanej przez TPD "Przyjaciel Dziecka". Bardzo ucieszyłam się z tego pomysłu, z kilku powodów. Pierwszy to ten, że uwielbiam pisać o Karolku, drugi taki, że moim pragnieniem jest, aby jak najwięcej osób dowiedziało się czym jest autyzm i życie z osobą nim dotkniętą i trzeci, poczułam się dowartościowana i doceniona, że ktoś zwraca się z tym do mnie. Wyszłam więc stamtąd "cała w skowronkach". To jeszcze nie całe dobro, jakie nas spotkało. Pan dyrektor zorganizował dla Karolka i innych niepełnosprawnych dzieci zbiórkę pieniężną do puszek. Dwie takie puszki, dzięki uprzejmości pani Anny Gradowskiej, umieszczone zostały w "Mega Delikatesach Centrum", jedna w Rokietnicy, druga w Jarosławiu na ul. Pruchnickiej. Puszek jest więcej, bo dzieci potrzebujących jest także dużo. 
Zwracam więc się do wszystkich dobrych ludzi, aby nie przechodzić obok naszych puszek obojętnie i wrzucić nawet jeden mały grosik. To już będzie jakaś pomoc, jeśli oddacie dla nas ten grosz, czasem ciężko zapracowany, jeśli podzielicie się z tymi, którzy mają w życiu ciężej i trudniej, ponieważ przyszło im zmagać się z chorobą najdroższej w życiu istoty - własnego dziecka.
Ostatni pomysł, który wyszedł od pana dyrektora Grzegorza Piestraka przysporzył mi najwięcej problemów, a wszystko przez to, że właśnie na tym przedsięwzięciu zależało mi najbardziej. Pan dyrektor wyszedł z propozycją utworzenia Koła Rodziców, które działało by na rzecz dzieci niepełnosprawnych. Pomysł wspaniały, bardzo mi się spodobał, choć sama nigdy nawet w najśmielszych snach nie pomyślałam, że byłabym w stanie takie Koło utworzyć. Bieganie za tym zajęło mi całe trzy tygodnie, tysiące planów, pomysłów, telefonów do różnych ludzi, szukanie osób, które chętnie działałyby i tworzyły coś na rzecz chorych dzieci. Były chwile załamania, dni zwątpienia, że nie znajdę takich ludzi, którzy poświęcą swój własny czas i będą działać na rzecz własnych i cudzych dzieci. Wreszcie znalazłam dwie cudowne kobiety, Bożenkę i Agusię, dziewczyny pełne życia i energii, które mimo, iż same borykają się z niepełnosprawnością swoich dwóch cudownych dziewczynek, bez problemu i z wielkim optymizmem zdecydowały się na utworzenie Koła i jego działalność. Do naszej paczki przystąpiła Iza, terapeutka Karolka, która chce działać dla naszych dzieci oraz mój mąż. Tak więc moi Kochani od wczoraj jestem SZCZĘŚLIWĄ przewodniczącą Koła Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci w Przemyślu. Jest we mnie mnóstwo pozytywnej energii i zapału do działania, ale najwięcej siły dodają mi Bożenka, Aga i Iza, wspaniałe kobiety pełne pomysłów, planów, z którymi wiem, że wszystko nam się uda. Ponieważ mieszkamy blisko siebie, mamy możliwość częściej spotykać się, rozmawiać, przedstawiać swoje propozycje, a przy okazji pocieszać się i wspierać w trudnych chwilach. Rozumiemy się wzajemnie i jesteśmy dla siebie oparciem. Każdy członek naszego Koła ma obowiązek uczestniczyć w zebraniach co najmniej raz w tygodniu. Tylko w taki sposób układająca się współpraca ma jakiś sens i może przynieść zamierzone efekty. O działalności naszego Koła będzie blog, na którego bardzo chętnie wszystkich zapraszam. Blog właśnie się tworzy, ale brakuje w nim jeszcze mnóstwa informacji, które musimy uzupełnić. Kiedy będzie gotowy, na pewno Was o tym poinformujemy. Tradycyjnie, zawsze kiedy ktoś dobry pojawia się w moim i Karolka życiu, chcę napisać choć kilka słów wdzięczności. Należę do osób, które na co dzień dostają tego dobra wiele. Mnóstwo, wspaniałych i życzliwych osób wspiera nas, więc trochę łatwiej nam się żyje pomimo problemów i przeciwności losu.

Pragnę bardzo serdecznie podziękować Panu Dyrektorowi Towarzystwa Przyjaciół Dzieci z Przemyślu za pomoc i zorganizowanie zbiórki pieniężnej dla naszych pociech. Dla nas rodziców, jest to bardzo duże wsparcie, gdyż własne środki jakie posiadamy, najczęściej nie wystarczają na rehabilitację i leczenie własnych dzieci. Każdy grosz, każde dodatkowe pieniążki, to większe szanse w walce o ich zdrowie. Dziękuję w swoim imieniu za wspaniały pomysł utworzenia Koła. Jestem szczęśliwa, że wreszcie Koło istnieje i zaczęło swoją działalność. Wraz z jego utworzeniem w moim życiu zaczął się nowy, ważny etap, kiedy już nie będę działać tylko na rzecz moich synów, ale mogę zrobić coś dla innych dzieci. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi siły, fajnych pomysłów, pozytywnej energii i dobrych, życzliwych ludzi wokół. 
Dziękuję za całe dobro, jakie od Pana otrzymaliśmy!!! :)

Jeśli o dobrych ludzi idzie, Agunia, Bożenka i Iza, jestem szczęśliwa, że mam tak wspaniałą ekipę. Z Wami nie boję się niczego i wierzę, że to co będziemy robić, ma sens. 
Dziękuję Wam Kochane najmocniej jak tylko potrafię <3 <3 <3

A Wy moi Drodzy Czytelnicy, trzymajcie kciuki za nas!!! Na Was też zawsze mogłam liczyć i mam nadzieje, że tak będzie i tym razem. Przepraszam Was najmocniej za tę chwilową nieobecność, za wiadomości na które nie odpisałam, albo wsparcie, jakiego potrzebowaliście, a mnie w tym czasie zwyczajnie przy Was nie było. Przepraszam i obiecuję, że postaram się nadrobić wszystkie zaległości. Pozdrawiam Was serdecznie i mocno, mocno przytulam... :*


niedziela, 16 marca 2014

Karolkowe duże sprawy...

Kiedy wracam myślami do mojego dzieciństwa, wśród różnych obrazów, pojawia się jedno miłe wspomnienie. Kiedyś pojechałam ze swoją babcią odwiedzić rodzinę. Miałam wtedy może sześć lub odrobinkę więcej lat. Gdy siedzieliśmy sobie z ciocią i wujkiem przyszedł do nas mały, około czteroletni chłopczyk i szepnął wujkowi coś do ucha. Wstydził się powiedzieć, że chce pokazać mi zabawki. Wujek poradził mu, żeby zaprowadził mnie do swojego pokoju. Tak właśnie zrobił. Pamiętam, jak mały brzdąc ciągnął mnie za rękę po schodach. Trochę śmiesznie to wyglądało, bo mimo, że byłam tylko odrobinę starsza, to zdecydowanie dużo, dużo większa. Dlatego to zdarzenie do dzisiaj wspominam z uśmiechem na twarzy. Tym chłopcem był mój, o dwa lata młodszy, kuzyn Piotrek. Potem widzieliśmy się jeszcze tylko jeden krótki raz i przez prawie 30 lat nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Od tego czasu wiele się pozmieniało, odeszły najbliższe nam osoby, a wtedy też zatarły się nasze relacje. Nie tylko z nim, ale z całą jego rodziną nie miałam bliższej styczności. Tak to już jest, że czasami nawet członkowie rodziny nie mają dla siebie czasu i spotykają się tylko na ślubach lub pogrzebach. Na nowo połączył nas Karol i jego autyzm. Odnowiliśmy naszą znajomość z Piotrkiem, jego siostrą Joasią i Ciocią Barbarą. Z Joasią i Ciocią widziałyśmy się kilka razy, a z  Piotrkiem, niestety nie było nam dane, od tych dwudziestu paru lat, jeszcze raz spotkać. Kontaktujemy się tylko przez facebooka i rozmawiamy czasem. Wujek Piotrek pomaga zawsze, kiedy trzeba coś zrobić na komputerze, zaprojektować plakat lub wizytówkę itp. bo jest świetnym grafikiem komputerowym. A ponieważ ostatnio Karolek otrzymał kartkę urodzinową z jego rysunkami, pomyślałam, że trzeba jeszcze, ile się tylko da, wykorzystać wujkowy talent i poprosić o jakiś fajny obrazek. Przypadkowo trafiłam na konkurs plastyczny "Duże sprawy w małych głowach" i wysłałam mu, a on od razu zdecydował, że narysuje pracę, której głównym bohaterem będzie Karol. Ponieważ Piotr jest artystą, absolwentem Wydziału Sztuki, wiedziałam, że nie będzie to byle jaka praca. Nie znam się zbytnio na sztuce, ale bardzo podoba mi się i przemawia do mnie to, w jaki sposób przedstawił Karolkowe duże sprawy w jego małej, pełnej pomysłów i myśli główce. Obraz jest kolorowy, jak kolorowe jest życie mojego synka. Pomiędzy całą paletą barw jest m.in. sowa, rakieta, samochody, kwiaty, a cała reszta jest zagadką, ukrytą bardzo, bardzo głęboko. Patrząc na ten obraz mam ochotę odsłonić te splątane ze sobą kolory i odszukać, co jeszcze kryje się w zaczarowanej autyzmem główce. Obraz namalowany został na podstawie zdjęć, bo Karol jeszcze nigdy z wujkiem Piotrkiem się nie spotkał, ale planujemy to nadrobić w przyszłości. Więcej o obrazie powiedziałby pewnie sam autor, bo ja nie mam raczej zdolności interpretowania dzieł sztuki. Mogę tylko napisać, że dla mnie ten obraz to przepiękna metafora Karolkowych splątanych myśli, a pomiędzy nimi dużych spraw, tych które widać i tych, które trzeba jeszcze odkryć, odnaleźć w jego wewnętrznym splątanym kolorowym świecie. Czy uda się to kiedyś zrobić? Tego nie wie nikt. Może z czasem... Jednak wiem, że te duże, wielkiej wagi sprawy na pewno gdzieś tam są w jego małej, cudownej główce, głęboko ukryte przed oczami świata...
Dziękuję Piotruś za ten piękny, wymowny obraz, nie tylko umysłu mojego autystycznego Karolka, ale wszystkich cudownych dzieci, w których główkach mieszczą się wielkie sprawy <3 Teraz tylko trzymamy kciuki i życzymy powodzenia w konkursie!!!  


Tutaj zamieszczam link do strony na facebooku, gdzie znajduje się obraz: https://www.facebook.com/duze.sprawy/photos/a.275622009253611.1073741828.275269735955505/299250546890757/?type=1&theater