Majowe to i owo…
Jak
wiadomo, maj jest jednym z najpiękniejszych miesięcy w roku: świeci i mocno
grzeje słońce, wszystko dookoła kwitnie, śpiewają ptaki… to wszystko sprawia,
że chce się żyć. Podobnie jest z Karolkiem. Jest tak zachwycony piękną pogodą, że
najchętniej całe dnie spędzałby na podwórku. W miarę możliwości staramy mu się
to umożliwić, pomimo tego, że jedno z nas musi siedzieć z nim i pilnować przed
zwariowanymi pomysłami. Pierwszy z nich to obsesja na punkcie kosiarek. Nie
mamy pojęcia, co takiego w tym urządzeniu, że nie może się z nim rozstać.
Pierwsze, co robi po wyjściu z domu, to idzie do piwnicy, a potem bierze nas za
rękę i prowadzi w kierunku kosiarki. I oczywiście nerwowo szarpie za rękę, aby
włączyć sprzęt i kosić, bez względu na to, czy jest trawa czy nie. Teraz, kiedy
wszystkie kosiarki poszły w ruch, mamy z Karolkiem prawdziwe utrapienie.
Wypuszczony z domu, idzie za jej warczeniem, nie ważne czy do sąsiada czy parę
metrów dalej, gdzie można sobie stanąć i spokojnie obserwować, jak ktoś mocuje
się ze wstrętnym trawskiem. To nie jedyne urządzenie, które uwielbia Karolek. W
ciągu roku najdostępniejszy dla niego był odkurzacz, włączany kilka razy w
ciągu dnia i to nie tylko w celu sprzątania, ale jako muzyka dla Karolkowego
uszka. Dochodziło do tego, że mając dość tego ciągłego hałasu, chowaliśmy
odkurzacz do szafy, lub w inne miejsce, gdzie nasz mały Łobuz go nie znalazł.
Trzecie miejsce na liście po kosiarce i odkurzaczu, u Karolcia zajmuje
suszarka do włosów. Teraz trochę o niej zapomniał, my w sumie też, bo rzadko jej używamy.
Jednak mamy pamiątkę, która zawsze nam będzie przypominać o zamiłowaniu Karolka
do tego urządzenia, a mianowicie dziurę wypaloną w dywanie. Pulpecik tak
intensywnie suszył dywan, aż wypalił w nim ogromną dziurę. To nie pierwszy jego
zwariowany pomysł… i nie ostatni. Nie nudzimy się przynajmniej. Teraz Karol
lubi także spędzać czas na huśtawce,
szkoda tylko że jedynie w moim towarzystwie. Zamiast usiąść sam, każe mi
zrobić to pierwszej, a potem wchodzi na moje kolana. Huśtawka trzeszczy
przeokropnie, ale na szczęście jeszcze wisi. Kiedyś pewnie stanie się ten
pierwszy raz, że urwie się sznurek i oboje z Karolciem potłuczemy pupy. Póki co
spełniam życzenia Karolka… spróbowałabym tylko tego nie zrobić. W przerwach w
huśtaniu, bawi się na zjeżdżalni, wchodząc na nią w przeciwnym kierunku.
Karolka nie interesują zwykłe, przeciętne zabawy. Każda musi być wyjątkowa i
oryginalna. Niedługo pewnie rozłożymy dmuchany basen. Już wyobrażam sobie to
szaleństwo. Nasza foczka kocha wodę, Sylwuś zresztą też. Ten mały wodny
zbiornik będzie musiał im wystarczyć aż do sierpnia, ponieważ trochę
pozmienialiśmy plany. Mieliśmy wyjechać w lipcu na turnus rehabilitacyjny.
Niestety, możemy dopiero w sierpniu. W tym roku wyjeżdżamy do Łeby. Oby tylko
dopisała pogoda, żeby Karolek jak najwięcej skorzystał z tego, co uwielbia, z
morskiej kąpieli. Kiedy on jest szczęśliwy, my też wszyscy jesteśmy…
Ja zapraszam Karolka do nas.
OdpowiedzUsuńU nas wszyscy uciekaja przed odkurzaczem, nie żeby się go bali ;)
Przy naszej gromadce, to mógłby tak całymi dniami za nimi jeździć, a mój mąż (pedant) nosił by Karolka za to na rękach.
Pozdrawiamy cieplutko
Gwarantuję, że po jednym dniu z Karolkiem mężowi zbrzydło by odkurzanie i sam odkurzacz. A za zaproszenie dziękujemy, chętnie bym gdzieś Karolcia wysłała na kilka dni ;D Pozdrawiamy serdecznie i mocno ściskamy :)
OdpowiedzUsuńTeż dobrze, jakby mu zbrzydło to przynajmniej przestał by wołać że trzeba poodkurzać ;)
UsuńKacper też uwielbia wchodzić na zjeżdżalnie w odwrotną stronę, problem w tym że w Poznaniu są duuuuże zjeżdżalnie i boję się że spadnie.
OdpowiedzUsuńOj, nie bój się aż tak bardzo. Nasze dzieci to prawdziwi akrobaci.Owszem trzeba mieć na nie oko i uważać, bo mają mnóstwo głupiutkich pomysłów. Za to pewnie je aż tak bardzo kochamy :)
OdpowiedzUsuń