Kiedy rodzi się dziecko…
Nic już
nie jest już takie samo, kiedy rodzi się dziecko. Człowiek nie żyje wtedy dla
siebie, żyje dla niego. Często zmienia swój dotychczasowy sposób myślenia,
wyznawane poglądy i w zupełnie inny sposób patrzy na świat. Dziecko
nadaje sens życiu człowieka. Wraz z jego pojawieniem się na świecie, budzą się
w nas nowe plany i nadzieje. Marzymy o tym, że będzie lepsze od nas samych,
osiągnie sukcesy, których my nie osiągnęliśmy i będzie przede wszystkim
wspaniałym oraz wartościowym
człowiekiem. Z drugiej jednak strony pragniemy uszczęśliwić je, dając wszystko,
czego nam samym w dzieciństwie brakowało. Często rozpieszczamy je, nie zdając
sobie sprawy z tego, że w ten sposób możemy zrobić krzywdę. Kocham dzieci… Nie
tylko swoje, ale także te z którymi na co dzień pracuję. Są one moją nadzieją,
nadzieją na lepszą przyszłość. Mam świadomość tego, że będą w przyszłości
takie, na jakie wychowam je ja oraz ich rodzice. To wielka odpowiedzialność, a
tym samym ogromne wyzwanie, które każdego dnia każdy nauczyciel podejmuje.
Najpiękniejsze w dziecku jest to, że nie ma dwójki takich samych maluchów,
każde jest inne, wyjątkowe i niepowtarzalne. Dlatego w taki sposób trzeba je
traktować, indywidualnie, z każdym rozmawiać, wysłuchiwać, co chce powiedzieć,
starać się rozumieć i akceptować, takim jakie jest, a tym samym wskazywać
odpowiednią drogę, prawidłowe wzorce postępowania i uczyć właściwych zachowań. Uwielbiam,
kiedy moje dzieci się czymś cieszą albo głośno śmieją, kiedy widzę że są
szczęśliwe. Zobaczyć radość w oczach dziecka, to dla nauczyciela najlepsza
motywacja do dalszej pracy. „Kiedy śmieje się, dziecko, śmieje się cały świat”
pisał Janusz Korczak, człowiek, który ukochał dzieci, bardziej niż własne
życie. Dziecko to najcenniejszy Skarb. My wszyscy byliśmy kiedyś dziećmi, choć
często o tym zapominamy. Wtedy wszystko było inne, takie spokojne, proste.
Dziecko kocha, ufa i bezgranicznie wierzy. Dorośli niestety już nie potrafią.
Nasz świat jest często zakłamany, przejmujemy się głupotami i za byle co
utopilibyśmy drugiego człowieka w łyżce wody. Dlatego często uciekam od
dorosłości, obserwuję moje przedszkolne maluchy i staram się patrzeć na życie
ich oczyma. Wtedy naprawdę jestem szczęśliwsza. Zawsze starałam się ocalić w
sobie dziecko i chyba troszeczkę mi się to udaje. Nie wstydzę się tego, że mam
nieraz głupie pomysły, że śmieję się bez powodu, nie bronię się przed moją
naiwnością, która każe mi wierzyć, że w każdym człowieku tkwi dobro, nawet
jeśli jest głęboko ukryte. Dzień Dziecka to święto wszystkich dzieci, tych
zdrowych i szczęśliwych, ale także i chorych, niepełnosprawnych. Kiedy patrzę
na radosne, wesołe buzie, zadaję sobie pytanie dlaczego moje dzieci nie są
takie, dlaczego tak jak inne nie urodziły się zdrowe? Zaraz nasuwa mi się
odpowiedź, że tak widocznie musi być, ktoś musi cierpieć, żeby inni wiedzieli
czym jest szczęście i radość. Dzieci niepełnosprawne są wyjątkowe, bo one
codziennie stawiają czoła trudnościom, jakich być może każdy inny człowiek by
nie pokonał. Kiedyś wydawało mi się, że ten okrutny los spotkał jedynie moje
dzieci. Teraz wiem, jak bardzo się myliłam. Poznałam wielu wspaniałych
rodziców, których dzieci cierpią na bardzo poważne schorzenia, a czasami nawet
walczą o życie… i nieraz tę walkę, niestety, przegrywają. Ich postawa jest dla
mnie wielka lekcją pokory wobec życia i losu. To straszne patrzeć na cierpienie
swojego dziecka i czuć swoją bezsilność wobec jego choroby. Dzień Dziecka, to
takie święto, kiedy jeszcze bardziej chciałoby się dla swoich pociech, żeby
zawsze były radosne i szczęśliwe, żeby nigdy nie czuły bólu ani nie wiedziały,
czym jest smutek, aby spełniły im się wszystkie, nawet najskrytsze marzenia.
Moim ogromnym pragnieniem jest, aby Karolek choć raz w życiu poczuł się jak
zdrowe dziecko, by rano przytulił się, opowiedział jak bardzo nas kocha, potem
całymi dniami rozmawiał i psocił z Sylwusiem. Co ja bym dała, żeby Karol
chociaż raz mógł opowiedzieć mi o swoich smutkach i radościach, o tym co
ciekawego go dzisiaj spotkało, czym lubi się bawić, jakich fajnych ma kolegów i
jak bardzo, bardzo jest wesoły i szczęśliwy. To moje marzenia… tylko marzenia.
Inni rodzice mają takie sytuacje na co dzień i nie doceniają tego. Szkoda, bo
są szczęściarzami, że każdego dnia mogą patrzeć na swoje zdrowe dziecko. Ja też
jestem szczęśliwa, bo mam autystycznego Karolka, w którym widzę same cudowne
rzeczy. Codziennie utwierdzam się w tym, że jest wyjątkowo mądrym i
inteligentnym chłopczykiem, dużo się uczy i dzielnie walczy o swoje lepsze
życie. Uwielbiam go, bo jest najwspanialszym Darem jaki kiedykolwiek od życia
dostałam. Jest dla mnie wszystkim i bez niego nie wyobrażam sobie życia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz