Wiosenne zmiany
Wiosenne zmiany…
Wreszcie doczekaliśmy się
pięknej pogody i Karol najchętniej cały dzień spędzałby na podwórku,
szczególnie na zjeżdżalni i huśtawkach. Wraz z nadejściem upragnionych
słonecznych dni, zaszło kilka pozytywnych zmian w zachowaniu naszego Łobuziaka.
Pierwszą jest ta, że nie ucieka nam na drogę, bawi się tylko obok domu. W
ubiegłym roku mieliśmy z tym ogromny problem, wystarczyło spuścić go na chwilę
z oczu i już był na ulicy. A tam, gdzie mieszkamy samochody pędzą szybko,
wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do tragedii. Drugą sprawą, która tak
bardzo mnie zawsze bolała, było zachowanie Karolka w Kościele. Oj, ile żeśmy z
nim przeszli! Do tego te pełne pogardy ludzkie spojrzenia. Koszmar!!! Jednak
warto było nie odpuszczać, robić swoje, prowadzić dziecko do Kościoła pomimo
wszystko i wbrew tym, którzy najchętniej by się go pozbyli… bo krzyczy, tupie,
śmieje się na głos. To wszystko mam nadzieję, już za nami. Po długiej przerwie
w uczęszczaniu na Mszę Świętą, był już dwa razy. Grzeczniutki jak aniołek,
nawet klękał, kiedy widział, że inni to robią i składkę wrzucił do koszyka, a
nie na środek kościoła, czego się obawialiśmy. Ludzie też jakby trochę
przychylniej na nas patrzą. Podobno niektórzy czytają mój blog i z niego
dowiedzieli się, że Karolek ma autyzm, wcześniej nie mieli o tym pojęcia.
Dobrze, że tak się stało, to moje pisanie nie poszło na marne. Dzięki Wam
którzy czytacie oczywiście. Gdyby nikt tego nie czytał pewnie już dawno
zaprzestałabym pisania, mam tyle rzeczy na głowie i tak strasznie mało czasu,
za mało by robić wszystko to, co lubię, co sprawia mi przyjemność. Moje życie
to Karol i Sylwuś, wszystko kręci się wokół nich. No właśnie, miałam pisać o
pozytywnych zmianach w życiu Karolka. Jest ich wiele, dla tych, którzy mają
zdrowe dzieci, to może drobiazgi, a dla nas sprawy dużej wagi, które tak
ogromnie cieszą. Oprócz postępów są także i problemy, bo bez nich pewnie życie
wydawało by nam się strasznie nudne. Pierwszy to taki, że od kilku dni, kiedy
mamy otwarte drzwi na balkon, z góry zleciał już cały komplet filiżanek z
ciemnego szkła. Karol wyrzucał sobie po jednej, a każda z nich roztrzaskiwała
się w drobny mak. Uwielbiałam te filiżanki, ale co tam, od teraz będziemy pić
kawę w kubku lub szklance, bez względu na to, że to już nie ten sam smak, co w
ulubionej, ukochanej filiżaneczce. No i drzwi na balkon, niestety, musiały
zostać zamknięte, a klamka wyciągnięta i schowana, tak na wszelki wypadek.
Druga sprawa, która nas niepokoi, to stosunek Karolka do naszej Korriny. Kiedyś
nawet jej nie dotkną, a teraz lubi przesiadywać przy niej, ciągnąć za ucho lub
ogon, czy rozszerzać jej pysk i oglądać wszystkie zęby. Korri jest wyjątkowo
łagodnym psem, ale ma swoje granice wytrzymałości i czasem warknie dając do
zrozumienia, że nie życzy sobie takiego traktowania. I dobrze, bo dzięki temu
Karol też uczy się, co mu wolno, a czego nie. Jedną z przykrych spraw, jakie
nas ostatnio dotknęły jest brak pieniędzy na realizację projektu, którym były
objęte dzieci autystyczne z okolic Przemyśla. Projekt został napisany przez
Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem i od kilku miesięcy odbywały się zajęcia,
bo wszyscy mieliśmy nadzieję, że zostanie zatwierdzony. Niestety, tak się
jednak nie stało. Masę terapeutów pracowało przez ten okres za darmo, a nasze
dzieci zostały z niczym. Dzieci miały mieć zapewnioną terapię logopedyczną,
pedagogiczną, a my rodzice byliśmy objęci opieką psychologów i co dwa tygodnie
uczestniczyliśmy w tzw. spotkaniach Grupy Wsparcia. Teraz jedyne wyjście to
szukanie prywatnej terapii dla Karolka. Z Sylwkiem sprawa jest o wiele
prostsza, bo korzysta z terapii opłacanej przez NFZ, a Karolkowi potrzeba o
wiele bardziej specjalistycznej opieki. No właśnie, co do problemów z
Pulpecikiem, to jeszcze jeden został: poranione i pogryzione palce. Zauważyłam,
że oba paluszki wskazujące zarówno u prawej, jak i u lewe rączki są dwa razy
grubsze, a dodatku z odciskami, dziurami i ranami. Gryzie je za każdym razem,
kiedy jest zdenerwowany lub czymś podekscytowany. Miejmy nadzieję, że z wiekiem
mu to przejdzie. Oby tylko, bo szkoda mi tych biednych, umęczonych paluszków.
Do tego jeszcze pozostało mu chodzenie na golasa. Kiedy na polu jest ciepło,
najpierw pozbywa się bucików, skarpetek, a potem z pupy lecą spodenki. Można
kilkadziesiąt razy zakładać, a Karolek dokładnie tyle samo je ściągnie.
Próbowaliśmy już nie raz. Jeszcze tylko muszę napisać, że Pulpecik uwielbia,
kiedy poświęca mu się czas. Lubi zajęcia, czytanie bajeczki, oglądanie
książeczek lub nawet zwykłe leżenie i przytulanie. Ma teraz dwie duże piłki, na
których siada i skacze. To nawet dobrze, bo ciągle brzuszek rośnie, a do tego
ciągle ma wilczy apetyt. Marzymy jeszcze o zakupie dużej trampoliny, która
pewnie byłaby dla niego szczytem marzeń. Chociaż nie kosztuje ona nie wiadomo
ile, bo około 500-600 złotych, na razie ciężko odłożyć jakiś grosz. A przed
nami jeszcze turnus, na który musimy uskładać trochę pieniążków, i inne
wydatki. Damy radę wszystkiemu. Żeby tylko zdrowie było, bo to jest
najważniejsze. A prócz tego, to nie
ma dla nas rzeczy niemożliwych. Kiedy ma się chore dzieci, człowiek potrafi
nawet stanąć na głowie, żeby swoim pociechom zapewnić wszystko to, co mają inne dzieci. Myślę, że inni rodzice chorych dzieci się ze mną
zgodzą. Któż jak nie oni, bardziej mnie rozumie.
Zgadzam się z Tobą, człowiek chyba sam nie wie na ile go stać i ile potrafi zrobić jeśli chodzi o potrzeby i ratowanie zdrowia własnego dziecka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ciepło i życzymy kolejnych sukcesów.
Dziękujemy i wzajemnie, życzymy wszystkiego dobrego dla Was :) Pozdrawiamy i ślemy moc uścisków :)))
OdpowiedzUsuńsuper post Aguś ;-) ubawiłam się z tych filiżanek :) ma Karoluś pomysły :d
OdpowiedzUsuńpisz pisz bo pieknie Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aguś, staram się... i cieszę się, że niektórych nawet rozśmieszam. Z Karolkiem jest wesoło, nawet jeśli coś przeskrobie. A co do pomysłów, to owszem, tego mu nie brakuje, niestety :D :D :D Dobrze, że mam dla kogo pisać, bo to najważniejsze... Pozdrawiam cieplutko i mocno ściskam :) Buziaki ;)
OdpowiedzUsuń