Notatki z turnusu… Cz. 3.
Dzień siódmy (poniedziałek) Rano, jak zwykle, zimno i deszcz. Pozostał nam tylko spacer po Łebie.
Przed południem trochę wypogodziło się, przez co narobiliśmy sobie nadziei na
kąpiel. Musieliśmy nieco zmienić nasze plany, ponieważ po obiedzie przewidziana
była wycieczka do Parku Jurajskiego w Łebie. Szliśmy tam pieszo, jakieś trzy
kilometry. Karolek trochę się buntował, ale dał radę pokonać tak daleką trasę.
Kiedy doszliśmy na miejsce, troszkę kulał dlatego, że obtarł go prawy bucik i
miał małą rankę na paluszku. W parku dinozaurów czas zleciał nam bardzo szybko
i ciekawie. Spędziliśmy w nim trzy godziny, mimo że oglądania było na jeszcze
co najmniej drugi raz tyle. Niestety, czekała na nas w ośrodku kolacja. W drugą
stronę, do ośrodka powróciliśmy małą kolejką, która jeździ po Łebie i przewozi
turystów, taka dodatkowa atrakcja oprócz innych, których w tym dniu na pewno
nam nie zabrakło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz