sobota, 16 sierpnia 2014

Trudne tematy...

Wiele razy przymierzałam się o tym napisać, ale nie jest to proste, gdy problem dotyczy własnego dziecka. Do powstania tego postu przekonała mnie dyskusja, w jakiej ostatnio brałam udział, w jednej z grup. Przekonałam się, że agresja - bo to o niej będzie ten wpis, u dzieci autystycznych występuje dość często i jest poważnym problemem. My mamy z nią do czynienia jakieś trzy, cztery lata. Wcześniej u Karolka nic takiego nie występowało. Wszystko zaczęło się z czasem. Kiedyś nie odczuwałam tak bardzo tych jego szturchańców, packania po plecach i rękach. Jedyne, co mnie denerwowało, to jego upór. Był w tym strasznie zawzięty, patrzył prosto w oczy i robił swoje. Kilka razy próbowałam dać mu klapsa, pokrzyczeć, ale nie przyniosło to żadnych efektów, a wręcz przeciwnie. Karol bił wtedy jeszcze bardziej. Ostatnio zrobiło się to dla nas męczące, bo nasza pociecha, nie waży już 20 kg, ale prawie 40 i jak trzaśnie ręką, to dotkliwie zaboli. Wziął się ten nasz mały spryciarz na sposób i jak tylko coś nie idzie po jego myśli, to pac nas w rękę, albo po plecach, lub nawet po twarzy. Miarka przebrała się kilka tygodni temu, gdy byliśmy na turnusie. Po kąpieli w basenie, uciekł mi gdzieś po wysokich schodach i przez chwilę straciłam go z oczu. Przestraszyłam się okropnie i pobiegłam za nim. Minęło trochę czasu, zanim dogoniłam, a Karol kiedy tylko mnie zobaczył, zamiast do mnie przybiec, piął się po schodach coraz wyżej. W końcu dorwałam łobuza i porządnie okrzyczałam. On wtedy ani nie pomyślal, żeby posłusznie ze mną zejść, ale zaczął mnie lać, ze złością, z całej siły. Bolało bardzo. Chyba pierwszy raz Karol zareagował tak agresywnie. Stanęły mi aż łzy w oczach i od tej pory myślę z wielkim strachem o naszej przyszłości. Myślałam o niej zawsze, ale nigdy pod tym kątem, jak poradzić sobie, kiedy Karolek wpada w agresję? Czasem wtedy złoszczę się na niego, ale potem mi go strasznie żal. Wiem, że gdyby nie autyzm, Karol nie był by taki. Zdaję sobie też sprawę z tego, jak bardzo musi być mu ciężko bez mowy. Normalnie, człowiek, jeśli ma jakiś problem, może o tym komus powiedzieć, napisać, porozmawiać. A Karol jest z tym sam... Ile razy zdarza się tak, że chce czegoś od nas, a my domyślamy się tylko o co mu chodzi? Najczęściej nasze domysły bywają błędne! No bo jak odgadnąć, co chce obejrzeć na komputerze lub w telewizji, kiedy ciągnie nas za rękę? Ma swoje ulubione bajki, ale czasem obejrzał by coś innego. I niestety, nie powie nam tego. To wszystko, cały ten stres pewnie kumuluje się w nim przez cały dzień i potem są tego efekty. Sama wiem po sobie, jak potrafię być wściekła, kiedy chcę komuś o czymś powiedzieć, a ta osoba mnie nie wysłucha albo zupełnie nie rozumie. No tak, nie mam autyzmu, ale czasami też mam ochotę komuś przylać :) Trudno więc dziwić się Karolkowej agresji... Te napady, kiedy już mu się zdarzają, kończą się strasznym płaczem. Karolek wybucha rzewnymi łzami, skomli, jakby żalił się, że on nie chciał, że to nie jego wina. Widzę, jak jemu samemu jest z tym ciężko. Wtedy moja złość przeradza się w ogromny żal, dlaczego to spotkało moje dziecko? Patrzę na Karolka i mam ochotę wyć z bólu, przez to, że on musi być taki, jakim zapewne nigdy być by nie chciał. To ten wstrętny autyzm zmusza go do takiego postępowania, robienia wszystkiego wbrew sobie, wbrew wszelkim normom i zasadom. Autyzm zniewala go i popycha do różnych okropnych rzeczy. Ja to wiem i wybaczam, bo rozumiem, jak Karolkowi ciężko. Widzę, jak płacze z bezsilności, kiedy żałuje, że coś zrobił, a przecież nie chciał. Boli mnie też strasznie, że go nie rozumiem, że nie potrafię ulżyć mu, kiedy jest mu ciężko. Ta mowa, której Karolek się nie doczekał, tak wiele by tutaj pomogła. Rozumiem, że tak już musi być, ale jednocześnie z niepokojem patrzę w przyszłość. Boję się, co będzie, jeśli agresja nie minie. Karol jest coraz starszy, silniejszy, jego klapsy coraz dotkliwie bolą. Pocieszam się, że z wiekiem może trochę zmądrzeje, zacznie nad tym panować. Z drugiej jednak strony, wiem że dla takich dzieci, niełatwy jest wiek dojrzewania i wtedy dopiero zaczynają się problemy. Ja jeszcze do tego nie doszłam, ale słyszałam kilka opinii. Staram się nie martwić na zapas, robię co mogę, pracuje nad Karolkiem kilku specjalistów i my w domu także. Czas pokaże, jaka czeka nas i Karolka przyszłość. Wiem, że różowa napewno nie. Najcudowniejsze są dla nas wieczory... Karolek przed spaniem bardzo potrzebuje być przytulany. Ahh, jakie to kochane dziecko, kiedy się przytula. Ja wtedy przy nim odpływam, zapominam o wszystkim, co boli, o codziennych trudach i naszym, jakże niełatwym życiu. Cały świat przestaje dla mnie istnieć, gdy on jest przy mnie. Przez calutki dzień łobuz i rozrabiaka, a pod koniec dnia cudowny, kochany Aniołek i pieszczoch. Tak, jak by nie jeden, ale dwa Karolki, całkowicie od siebie różne. Kochamy i pierwszego i drugiego, bo jak psoci, to też czasem bywa fajny. Zawzięty przy tym, jak nikt. Mimo wszystko chcielibyśmy żyć normalnie, jak wszyscy. Nie zliczę ile razy zastanawialiśmy się, jaki byłby Karolek bez swojego autyzmu, ile razy przeklinaliśmy ten autyzm, nazywając go wstrętnym paskudztwem, które w Karolku siedzi i go zniewala. Wiem, że Karol byłby wspaniałym chłopcem, jest taki mądry, inteligentny i bardzo sprytny. Czasem podziwiam te cechy u niego, bo sama taka nigdy nie byłam. Tak... marzymy często o zdrowym Karolku, chyba z ogromnego żalu do życia, że jest jak jest. Te marzenia w sumie nic nam nie dają, tylko dołują jeszcze bardziej... Ale każdy z nas ma jakieś swoje marzenie, czasem takie, które wiemy, że nigdy się nie spełni. My marzymy o Karolku uwolnionego z jego autystycznego świata... Czy to coś złego marzyć???...
Przeglądając swoją tablicę na facebooku, znalazłam taki oto tekst. Bardzo piękny, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by umieścić go jeszcze raz, tu na Karolkowym blogu:

Mieszkam w mieście za wielką górą

Niewielu może przez nią przejść
Zdarza mi się po drodze upaść
O me milczenie potknąć się.
W moim mieście są dziwne prawa
Magiczne rzeczy dzieją się
Co dla innych jest liścia szmerem
Dla mnie jest wrzaskiem - zamykam się.
Ale my spróbujmy razem zbudować ląd
Gdzie wszystko ma przyjazny kształt
Spróbujmy razem oswoić świat
Zbudować most do naszych miast...
tekst piosenki śpiewanej przez autystyczną Paulinkę...znalezione w sieci...




12 komentarzy:

  1. Ja jestem zdania, że nie wolno pozwolić dziecku się uderzyć. Kilka razy zdarzyło się to u mnie, ale gdy tylko syn próbował mnie walnąć, zatrzymywałam jego rękę i patrząc w oczy bardzo głośno , wręcz krzyczałam " nie wolno!!!", natomiast kiedy udało mu się mnie uszczypnąć, lub szturchnąć , w identyczny sposób mu oddawałam, powtarzając, że mnie też to boli.
    Odpukać po kilku bardzo ostrych spięciach mam na razie spokój, a Jacek czuje respekt, bo wie , że ujdzie mu to płazem.
    Wierzę, że i Wam się ida opanować agresję,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia my robimy, co się da, ale Karol jest tak uparty, że czasem nie ma siły na niego :( Kiedy próbuję mu oddać, on robi to samo... jakby chciał wypróbować mnie, jak długo wytrzymam... Podejrzewam, że mam mniejszą wrażliwość na ból niż inne dzieci, bo często uderzył się gdzieś, to nawet nie płakał. Krzyk pomaga trochę, ale nie na długo. W sumie narazie jakoś sobie radzimy, bo to nie jest jakieś lanie czy bicie, ale raczej packanie ręką. Tylko czasem bolesne, jak uderzy silno. No i boje się, jak to będzie kiedyś... czy jemu to przejdzie, czy będzie gorzej? :(
      Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy z tym problemem.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis :)

      Usuń
  2. Ago, czytałam tamtą dyskusję i...przeraziła mnie.. Agresja to chwała Bogu nie jest naszym problem, mam nadzieję, że nigdy nie będzie. Jak będzie sam Bóg tylko wie. Czytając Twój wpis zaczęłam się zastanawiać, czy stosujecie jakąś komunikację alternatywną i plany aktywności. Przed wprowadzeniem AAC nasz Franio był bardzo sfrustrowanym dzieckiem. Co terapeuci Karolka mówią na problem agresji?
    Trzymaj się, kochana..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś właściwie to nic nie mówią, tylko żeby mu nie ustępować i nie pozwalać na takie zachowanie, że najważniejsze to konsekwencja... Robimy wszystko, ale z Karola uparciuch straszny. On wie, że źle robi... ale musi postawić na swoim, jeśli czegoś chce...
      Myślę, że sobie jakoś z tym problemem poradzimy, ale czasem już brakuje sił :(
      Dziękuję za komentarz Agunia <3 Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno :*

      Usuń
    2. Ago, a co z komunikacją alternatywną, bo nic o tym nie napisałaś.

      Usuń
    3. Ago, to może być jedna z najważniejszych przyczyn agresji Karola. Wyobraź sobie, że nie możesz wyrazić tego, co chcesz, nikt cię nie rozumie...koszmar. AAC to nie tylko piktosy - jest Makaton, PECSy, do tego gesty - to terapeuci muszą dobrać rodzaj komunikacji do możliwości i preferencji dziecka. Nie wyobrażam sobie, że nie mogłabym skomunikowac się z Frankiem. A jak terapeuci komunikują się z Karolem podczas terapii?
      Musicie koniecznie wprowadzić jakąś komunikację.

      Usuń
  3. Dokładnie podobnie jak Agnieszka mama Franka, czytając ten wpis, zastanawiałam się, czy stosujecie jakąś komunikację alternatywną i plany aktywności. U nas w takich przypadkach, kiedy Justyna czegoś się domagała, a ja jej nie rozumiałam, pomagały i nadal często jeszcze pomagają w komunikacji piktogramy.
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu kiedyś stosowaliśmy piktogramy, ale w komunikacji z naszym Karolkiem, niestety, się nie sprawdziły. To było jednak dawno, teraz myślę, aby do tego wrócić. Karolek rozwija się, mamy coraz lepszy kontakt z nim. Wszystko, co chce, pokazuje paluszkiem. Pomyślę nad tym, aby znów spróbować z piktogramami...
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  4. Chyba też wiem o jaką dyskusje chodzi, w każdym bądź razie też ostatnio trafiłam na ten temat, nawet kilka razy i dało mi to dużo do myślenia o zależności agresja-możliwości komunikacyjne, o tym, jak musi być trudno nie tylko nam, którzy stajemy się obiektami agresji, czujemy się wobec niej bezradni tak często, a powinniśmy reagować -- ale przede wszystkim dziecku/osobie z autyzmem, zamkniętej często jak w słoiku ze swoimi myślami, odczuciami, lękami, frustracjami, ale też radościami przecież

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... myślę, że dziecku jest o wiele trudniej, dziecku zamkniętemu w świecie autyzmu... My sobie jakoś damy radę, a ono bez naszej pomocy nie! :(

      Usuń
  5. wzruszyłam się czytając ten wpis...Karol jest bardzo podobny do mojego Misia:))

    OdpowiedzUsuń