Początki,
podobnie jak w przypadku większości dzieci rozpoczynających naukę w
przedszkolu, były trudne. Przez około miesiąc Karolek żegnał nas co rano
głośnym, przeraźliwym płaczem. Najtrudniejsze
były rozstania, potem jakoś dawaliśmy radę, tłumacząc sobie, że zapisanie go do
przedszkola to najlepsze, co mogliśmy dla niego zrobić. Karolek trafił do
czwartej grupy, gdzie został otoczony fachową i troskliwą opieką. Razem z nim
uczęszczało czworo dzieci: Eryk, Maksymilian, Jakub i Ola, potem dołączyła
jeszcze mała Kamilka, którą Karol był wprost zauroczony.
W
chwili przyjścia do przedszkola nasz
mały Skarbek bardzo źle funkcjonował: nie wykonywał poleceń, miał
problemy z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, nosił cały czas pieluchę i miał
specyficzne nawyki żywieniowe, jedyne co jadł, to postny chleb, czekoladowe
wafelki i niektóre zupy. Lubił też jabłka, ale to za mało, żeby dostarczyć
organizmowi niezbędnych witamin i mikroelementów, jakich potrzebuje dziecko w
jego wieku. Baliśmy się bardzo, jak nasz kochany Synek da sobie radę. Cały czas
wydawał nam się taki biedny, bezradny, więc przyzwyczailiśmy się go we
wszystkim wyręczać, pomagać. Właściwie w domu chodziliśmy za nim krok w krok,
żeby tylko nie zrobił sobie krzywdy. Trochę też za dużo pozwalaliśmy mu,
szczególnie dlatego, że wszystko wymuszał na nas płaczem. Przedszkole dopiero
uświadomiło nam, że Karolek powinien być traktowany, jak każde inne, zdrowe
dziecko, że także musimy od niego wymagać i co najważniejsze, nie możemy mu na
wszystko pozwalać tylko dlatego, że cierpi na autyzm.
Powoli zaczęliśmy wprowadzać
zmiany w wychowaniu naszego dziecka. Nie było to łatwe, zwłaszcza, że nasz mały
Smyk przyzwyczaił się, że mamy mu we wszystkim ustępować. Czasami przychodziły
chwile zwątpienia, że nie uda nam się wprowadzić żadnych zasad w życie Karolka.
Jego przerażający płacz i krzyk powodowały, że załamywaliśmy ręce. Ale próbowaliśmy,
walczyliśmy, by się udało. Po paru miesiącach terapii i pobytu w przedszkolu u
Karolka dało się zauważyć pozytywne zmiany: patrzył w oczy, reagował na swoje
imię, stał się spokojniejszy, posłuszny. Ucieszyło nas też to, że zjadał
bardziej urozmaicone produkty spożywcze, trochę przytył i nawet urósł mu
brzuszek. W przedszkolu nauczył się też wychodzenia do ubikacji, co wydawało nam
się wcześniej nierealne. Z każdym dniem
było coraz to lepiej. Wreszcie wiosną ubiegłego roku, na zawsze pożegnaliśmy
pieluchę. Innym pocieszającym dla nas faktem było to, że nasz syn nauczył się w
przedszkolu cierpliwości. Teraz łatwiej było gdzieś z nim wyjść, chwilę
posiedzieć w jednym miejscu. Zaczęliśmy go, w związku z tym, zabierać do
Kościoła, z czego kiedyś musieliśmy zrezygnować z powodu hałasu, jaki Karolek
robił w tym miejscu, nie pozwalając skupić się wiernym na modlitwie. Nasz syn
zaskoczył nas także tym, że nie krzyczał i nie płakał w czasie wizyt u lekarza,
a zamiast tego posłusznie podnosił koszulkę, by doktor mógł go zbadać. Czasami
zadziwiał nas swoim zachowaniem, dotychczas nie znaliśmy go od tej strony. Teraz już jesteśmy spokojniejsi widząc, że
Karolek z każdym dniem robi postępy i wierzymy całym sercem w to, że będzie
coraz lepiej. Mamy jeszcze tylko takie
jedno „skromne” marzenie, bardzo pragniemy, żeby Karolek zaczął wreszcie mówić,
chociaż kilka słów, cokolwiek. Wszyscy, którzy go znają, wierzą, że kiedyś ten
moment nastąpi, cały czas dodają nam siły i wiary w to, że Karolek kiedyś
przemówi. A my …., z nadzieją czekamy.
Jednak to
wszystko, czego udało się Karolka nauczyć, to jaki kiedyś był zanim poszedł do
przedszkola, a jaki jest teraz, zawdzięczamy mnóstwu osobom, którzy na co dzień
się nim zajmują, uczą go, prowadzą terapię, opiekują i o niego dbają. Osoby te
wkładają wiele serca w swoją pracę, dzięki czemu jesteśmy spokojni, że nasze dziecko
jest w najlepszych rękach oraz objęte jest solidną i fachową pomocą.
Pragnę
bardzo serdecznie podziękować Paniom pracującym w przedszkolu za wspaniałą
opiekę jaką codziennie otaczają Karolka oraz za trud i pracę, jaką wkładają w
to, by pomóc naszemu dziecku.
Ich
życzliwość i troska z jaką zajmują się naszym synem oraz wsparcie na jakie z
ich strony zawsze możemy liczyć, dodają nam wiary i siły w walce z chorobą
Karolka .
Karolek napewno kiedyś przemówi,trzymamy mooocno kciuki.Kochany chłopczyk,ma takie "mądre"spojrzenie...
OdpowiedzUsuńOby przemówił, cały czas się modlimy o to... Dziękuję :)))
OdpowiedzUsuńja tez mam karolka chorego na autyzm i przy ciaglej pracy pojawily sie pierwsze mam tata daj papa ....wierze ze temu karolkowi tez wyjdzie!!!!
OdpowiedzUsuńTo nasze największe marzenie...
Usuń