sobota, 28 grudnia 2013

Rocznica...

Właśnie mija okrągły roczek od narodzin bloga. To dzieło przypadku na zawsze odmieniło nasze życie. Stronka do zbierania jednego procenta dzisiaj ma już ponad 32 000 wyświetleń, 15 obserwatorów, znalazła się w liście czytelniczej ośmiu blogów (serdecznie dziękuję tym, którzy nas dodali) i liczy 71 postów. Wreszcie doczekaliśmy się także rejestracji na Topliście rankingu najlepszych blogów. Te małe wielkie sukcesy zawdzięczamy naszym Czytelnikom, bo dla kogo jak nie dla nich jest ten blog. Kiedy zaczynałam pisanie pierwszych postów, moim głównym celem było przelanie własnych myśli, wyrzucenie z siebie tego, co leżało we mnie gdzieś głęboko i nie dawało spokoju. Zamierzony efekt został osiągnięty, wylałam swoje smutki i żale oraz wykrzyczałam całemu światu, jak cudownym i wspaniałym chłopczykiem jest mój kochany autystyczny Karolek. To jeszcze nie wszystko. Wiele osób, rodziców autystycznych dzieci pisze w komentarzach lub prywatnych wiadomościach, że czytając bloga mają wrażenie, jakby dotyczył ich rodziny oraz własnego autystycznego dziecka. To właśnie przekonało mnie, by pisać dalej, aby rodziny takie jak my, nie czuły się osamotnione i przygnębione tym, co spotkało ich dziecko. Jest nas wielu i musimy trzymać się razem, wspierać się oraz pomagać wzajemnie. Bo tak naprawdę moi Drodzy, to nie statystyki są dla mnie ważne, chociaż nie ukrywam, że cieszą oko. Najważniejsze jest to, aby mój blog chociaż troszeczkę, odrobinkę komuś pomógł, pocieszył, dodał otuchy i pozwolił oswoić się z tym, co czasem dla rodzica wydaje się bardzo trudne: z autyzmem swojego dziecka. Bo życie z autystą choć bywa czasami niełatwe, to także i wspaniałe, niesamowite, pełne wyzwań oraz niespodzianek. Te dzieci nigdy nie zanudzą, często czymś zaskoczą i są tak cudowne, kochane, że nawet ich wybryki i szalone pomysły zamiast rozzłościć, potrafią rozśmieszyć do łez. No właśnie, jeśli o łzach mowa, także zmuszona jestem poruszyć ten temat. Już od kilku osób dotarły do mnie niepokojące informacje, że mój blog to tzw. "wyciskacz łez", czyli ludzie czytając go płaczą. To skłoniło mnie, by przemyśleć sposób w jaki piszę. Może moje teksty są zbyt zabarwione uczuciowo, w końcu to blog o moim najdroższym synku (właściwie jednym z najdroższych, bo jest jeszcze Sylwuś), ale nie robię tego specjalnie by wziąć Was na litość. Piszę, co czuję, a że sama jestem płaczką i wzruszam się nawet przy bajkach dla dzieci, to pewnie także zarażam tą ckliwością moich Czytelników. Specjalnie dla Was postaram się wpleść w moje posty trochę humoru, bo życie z Karolkiem bywa często wesołe, jesteśmy radośni i szczęśliwi, więc jeśli ktoś zapłacze, to postaram się, aby to było bardziej ze śmiechu niż żałości. Oby mi się udało. Co blog zmienił w naszym życiu? Wszystko!!! Wiele osób dowiedziało się z czym zmaga się Karolek, poznałam cudownych ludzi i przyjaciół, na których wiem, że zawsze mogę liczyć. Ludzi którzy mimo chorób i cierpienia potrafią cieszyć się z życia, umieją kochać i dzielić się tym, co mają. Oni są takimi moimi Aniołami, które dodają sił w chwilach smutku i zwątpienia.  Blog pchnął mnie do ludzi. Przestałam bać się tych złych a uwierzyłam w dobrych... i w siebie co najważniejsze. Nie boję się już z Karolkiem chodzić do Kościoła, choć niektórzy jeszcze do tej pory się na nas gapią, gdy Karolek śpiewa, kołysze się, albo zmęczony leży na posadzce. Nie wiem, czy to ja się do nich przyzwyczaiłam, czy oni do nas. Jednak cieszę się, że nie odpuściłam i Karolek bywa na każdej Mszy, gdy tylko pozwala mu na to zdrowie. Ten blog to mój pamiętnik, zapiski z naszego życia, które być może będziemy w przyszłości wspominać. Pojawił się też pomysł napisania książki, pomysł z Waszej strony drodzy Czytelnicy. Nie ukrywam, że to kusząca propozycja i mam wielką ochotę ją zrealizować. Na razie jeszcze nie czuję się na siłach. Praca i mnóstwo spraw na głowie nie pozwala mi na wiele rzeczy, które chciałabym w życiu zrobić, m. in. właśnie na napisanie książki. Ale może kiedyś... Czas pokaże, jak się wszystko ułoży.                                                                                                      
Drodzy Czytelnicy...                                                                       Dziękuję Wam serdecznie za zainteresowanie Karolkowym blogiem i wierne czytanie naszych postów. Dziękuję za wszystkie komentarze, które są śladem Waszej obecności na blogu. Jestem wdzięczna tym wszystkim, którzy pojawili się na naszej drodze i wspierają w trudnych chwilach. Tym, którzy udostępniają na facebooku nasze posty, głosują na Topliście oraz udostępniają linki z adresem. Dziękuję, że nie zniechęcacie się mimo trochę przydługich postów i różnych nastrojów autorki, która zrzędzi czasami przytłoczona szarą ponurą rzeczywistością. Czego Wam życzyć na następny rok istnienia bloga? Przede wszystkim jakiegoś pożytku z tego co piszę, wsparcia dla Was i poczucia, że nie jesteście sami w walce z autyzmem. Życzę Wam by moje posty nie były nudne, ale ciekawe i przyjemne w czytaniu, zrozumiałe dla wszystkich. Sobie natomiast życzę większego zapału i energii do pisania oraz takich wspaniałych Czytelników, jakich mam teraz. No i oczywiście samych pozytywnych informacji na temat głównego bohatera. Niech Karolek rośnie, rozwija się i idzie, choćby małymi kroczkami do przodu, przed siebie, uwolniony od zaczarowanego świata autyzmu, który zawładnął jego życiem. Dziękujemy Wam drodzy Czytelnicy!!! :)

 






4 komentarze:

  1. To pokazywanie "cudzym" paluszkiem to jakbym Kapselka widziała ;-)
    Ściskam Was mocno mocno :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolek ma tak już od dawna, od kiedy zauważyliśmy u niego pierwsze objawy autyzmu. Raz nawet mieliśmy taką trochę śmieszną sytuację, jak dorwał obcego faceta w poczekalni ośrodka zdrowia, chwycił go za palec i kazał pokazywać obrazki w książce. Palucha trzymał mu tak silno, że facet musiał by się z nim siłować, by mu wyrwać z ręki. Mina tego faceta bezcenna :))) Ale chyba domyślił się, że Karol nie jest taki jak inne dzieci ;) Karolek przewracał książeczkę kartka po kartce, a ten posłusznie wodził palcem we wskazanych przez Karolka stronach. Dziś wspominam to z uśmiechem. Kochane te nasze dzieci Sandro :*

      Usuń
    2. Kapsel jak do tej pory tylko mi każe tak wodzić paluszkiem po tym co chce ale siłę ma tak ogromną że muszę się z nim szarpać czasem by odzyskać swój paluch :P
      Pewnie że kochane, bo NASZE :*

      Usuń
  2. Dziękujemy serdecznie :) Wzajemnie, wszystkiego co najlepsze w tym Nowym 2014 Roku :)

    OdpowiedzUsuń