poniedziałek, 2 czerwca 2014

Prezes...

Tego jeszcze nie było... a jednak! O Karolku powstał wiersz. Już drugi, bo pierwszy kiedyś, dawno temu, napisała jego mama, zwykła amatorka, nie mająca nic wspólnego z poezją. Drugim chcemy się pochwalić, bo został napisany nie przez byle kogo, ale panią, która jest zawodową pisarką. Pani Maria Żemełko, bo ona jest autorką, odwiedziła jakiś czas temu przedszkole, do którego uczęszcza Karol. Podczas jednego spotkania trudno poznać wszystkie dzieci, więc do pomocy przy napisaniu wiersza pośpieszyły panie nauczycielki Karolka, które wiedzą o moim łobuzie wszystko. Poinformowały panią poetkę o cechach charakteru naszego Pulpecika, o tym, co lubi, jak spędza dzień. I mamy bardzo fajny wiersz, który brzmi tak:

"Prezes"

Prezes powinien mieć samochód
którym go wszędzie wozi szofer.
Na swoich pracowników wokół
sam patrzy lustrującym wzrokiem.
Czy wszyscy sa dziś punktualnie
i do roboty się zabrali.
Drugie podadzą mu śniadanie.
O! Za to prezes ich pochwali.

Na biurku, w szafce trzeba sprzątać
i Karol o to zadba skrzętnie.
Zdarza się upcha coś po kątach
lub zgubi drobiazg bezpamiętnie.
Po pracy słuszny odpoczynek.
Na obiad smaczne trzy kotlety.
Na deser słodkich garść rodzynek - 
prezes ma wygląd mieć atlety.

Pan prezes zawsze ma zastępcę,
co w każdej chwili mu pomoże.
Sylwek zostanie nim gdy zechce, 
bo bracia zgodny duet tworzą.

Każdy, kto zna Karolka wie, że to wiersz o nim i tylko o nim. Tym, którzy jeszcze nie poznali mojego łobuziaka osobiście, postaram się zinterpretować kilka ważniejszych wersów. Zacznijmy od tytułu, który nie jest przypadkowy. Już od dawna Karolek bardzo zabiega o to, aby pełnić w przedszkolu rolę przywódcy. Najgorsze, że chciałby rządzić nie tylko dziećmi, ale też uczącymi go paniami. Ponieważ jest rutyniarzem, lubi postępować według stałych schematów dnia, czasem wyprzedza niektóre czynności, mające po sobie następować. No i, jak mówią jego panie, nie da posiedzieć, ale goni do roboty. A z Karolkiem nie ma lekko, bo jak rozkaże coś zrobić, nie ma zmiłuj się. Karolek nie przyjmuje do wiadomości wszelkich odmów, wszystko ma być tak, jak chce. W razie sprzeciwów, potrafi się strasznie zdenerwować i postawić wszystkich do pionu. Na szczęście panie w przedszkolu studzą jego przywódcze zapędy, co mnie bardzo cieszy. Niełatwo byłoby żyć z prezesem, który dominuje nad całą rodziną i stale każe wykonywać różnego rodzaju polecenia. 
Bardzo rozśmieszył mnie wers o śniadaniu, do którego nigdy nie trzeba Karolka specjalnie zapraszać. 
Druga strofa wiersza zaczyna się od ulubionej czynności Karolka, porządków. O tym mogę napisać dużo na podstawie własnych doświadczeń. Otóż, jeśli nie zdążę w domu czegoś schować na swoje miejsce, muszę liczyć się z tym, że zrobi to Karol. Tylko, że jemu zupełnie obojętne, gdzie schowa daną rzecz. Ważne, aby nie leżała na wierzchu, bo wtedy jest przecież BAŁAGAN. No i potem szukaj wiatru w polu, a konkretnie sprzątniętej przez Karola rzeczy. Znając życie, pewnie w przedszkolu, łobuziak robi dokładnie to samo. 
Tu przechodzimy, do kolejnej ważnej części dnia, a mianowicie odpoczynku. Zresztą, to przecież oczywiste, jest ciężka praca, to musi być i odpoczynek, nie inaczej. Karolek lubi sobie chwilę usiąść lub poleżeć, zamyślić się i solidnie zrelaksować. 
Potem obiad i... "trzy kotlety". Z tymi kotletami, zabawna historia. Karol nie dość, że je uwielbia, to jeszcze zjada w dużych ilościach. Oczywiście nikt mu nie podaje trzech kotletów na raz, ale kiedy tylko zje swojego, pokazuje widelcem na kotlety, które chętnie by zjadł, leżące na talerzach innych dzieci. No i stąd wygląd "atlety" u naszego małego Pulpecika. 
Ostatnia zwrotka nawiązuje do przyjaźni jaka jest pomiędzy moimi chłopcami. Bo tak naprawdę nie ma Sylwka bez Karolka i nie ma Karolka bez Sylwka. Sylwek jako ten starszy i lepiej radzący sobie w życiu, dzielnie opiekuje się Karolkiem. Pomaga mu, kiedy tylko ten tego potrzebuje, troszczy o niego i martwi. Myślę, że mogę być z nich dumna, ponieważ w tej trudnej sytuacji życiowej, jakiej się znaleźli, naprawdę nieźle sobie radzą.  Najtrudniejsza była dla mnie bariera wynikająca z tego, że Karolek nie mówi. Bałam się, jak obaj będą porozumiewać się, kontaktować, bawić. Przeskoczyli tę barierę. Jeśli jest miłość, nie ma rzeczy niemożliwych, zawsze znajdzie się jakieś wyjście, nawet z beznadziejnie trudnej sytuacji. I oni to wyjście znaleźli...
W imieniu własnym i Karolka dziękuję autorce wiersza, Pani Marii Żemełko, za ten miły prezent i wspaniałą pamiątkę!!!





6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Maria Żemełko4 czerwca 2014 08:44

      Dziękuję pięknie za ciepłe słowa pod moim adresem. Pisanie bajek dla tych dzieci sprawiło mi ogromną radość. Przesyłam całusy dla Karolka. Myślę, że niebawem uczynię to osobiście.
      Maria Żemełko

      Usuń
    2. Jeszcze raz dziękujemy z Karolciem za wspaniały wierszyk, a zarazem cudowną pamiątkę :) Jestem pod wielkim wrażeniem, tego co zrobiła Pani dla Karolka i innych dzieci. Pozdrawiamy serdecznie i ściskamy mocno :*

      Usuń
  2. Bardzo się cieszymy, że praca Pani Marii została doceniona. To cudowne co zrobiła dla dzieci. Bardzo podoba nam się wiersz o Karolku i cudownie Pan wyjaśnił wszystkie charakterystyczne cechy synka. Pani Maria włożyła w to dużo pracy i serca to naprawdę się czuje! Dziękujemy!

    www.tvpodkarpacka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można by było nie wspomnieć o tak świetnym wierszu? Pani Maria opisała w humorystyczny sposób Karolka takim, jakim jest naprawdę. Będzie to dla nas, jak i pewnie dla innych dzieci, cudowną pamiątką z dzieciństwa. Mało które dziecko może się pochwalić tym, że ktoś napisał o nim wiersz. A nasze dzieci ze Specjalnego Ośrodka Przedszkolnego nr 1 w Przemyślu mogą. I za to jesteśmy pani Marii bardzo, bardzo wdzięczni <3

      Usuń