czwartek, 26 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach...


                       

Tegoroczne święta należały do spokojnych. Za to przygotowania do nich to była wielka bitwa, z Karolkiem, który skutecznie próbował zwrócić na siebie uwagę mamy zajętej pieczeniem, sprzątaniem i gotowaniem. Udało mu się, bo mały Szkrab ma na to swoje wypróbowane, sprawdzone sposoby, które nigdy nie zawodzą. Ulubionym miejscem Karolka przed świętami była, jak to wcześniej przewidziałam, kuchnia. Tam się działo bardzo wiele. Nie dość, że ubijanie białek na biszkopty, to jeszcze dźwięk malaksera. Ah, jak Karolek to kocha, odkurzacz, malakser, suszarka do włosów, takie sprzęty mogłyby być włączane na okrągło i nigdy by się nie znudziły. No i ta chęć Karolkowej pomocy... Nie myliłam się, przy misce z białkami stał jak kogut. Aż gryzł paluszki, tak chciał pomagać. Pozwalałam mu od czasu do czasu, skoro tak lubi. Jakimś cudem daliśmy radę z wypiekami. Zgrzyty zaczęły się przy sprzątaniu. Pulpecik chciał odkurzać, myć okna, podłogi tylko trochę nie tak to mu wyszło, jak powinno, tzn. odwrotnie do zamierzonego celu. Nawet nowo ubrana choinka o mało nie została odkurzona, zanim zainterweniowałam i odebrałam Małemu odkurzacz. Z drugiej strony to podziwiam ten Karolka zapał do pracy. Uwielbiam, kiedy z tak ogromnym zainteresowaniem patrzy na to, co robię i chce robić to samo. Wiem, że to duży plus i kiedyś ta cecha charakteru bardzo pomoże mu w życiu. Najważniejsze, że sam chce pomagać, nawet jeśli go o to nie proszę. W Wigilię odwiedziliśmy Rodziców. Karoluś był bardzo grzeczny, ale nie zjadł nic oprócz chlebka, nawet opłatka nie wziął do buzi. Jednak bycie grzecznym dla naszego małego Pulpeciątka to duży sukces. Święta były cudowne, spokojne. Spędziliśmy je tego roku w domu. Poszliśmy jedynie do Kościoła na Mszę Świętą i całe dwa dni odpoczywaliśmy. Trochę nam było tego potrzeba, zwłaszcza dzieciom. Znajomych i rodzinę poodwiedzamy w najbliższym czasie, ale najpierw pobędziemy trochę ze sobą, w czwórkę. Na co dzień mamy bardzo mało czasu dla siebie, ciągle praca, terapie Sylwka, Karola, zawsze jakieś sprawy do załatwienia i ten pośpiech, zbyt duży by się zatrzymać i przemyśleć parę ważnych spraw. Teraz właśnie jest na to najlepszy czas, kiedy jesteśmy razem. I Karolek jest tak bardzo szczęśliwy, że są wszyscy w komplecie. Cieszy się kiedy jest z nami w Kościele,  tym że w domu stoi choinka i że ma nas blisko. Czegoż chcieć więcej...
Na zdjęciu, jedynym jakie udało mi się zrobić przy choince, mój mały BOSY pastuszek i kolęda o nim, a poniżej w trakcie pomocy przy świątecznych wypiekach. Mój mały, dzielny, kochany Chłopczyk...






                           



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz