piątek, 28 czerwca 2013

Wakacje czas zacząć

Wakacje czas zacząć…

Po roku ciężkiej, wytężonej pracy wielu osób Karolek zakończył rok szkolny 2012/2013 i doczekał się upragnionych wakacji. Na rozdanie dyplomów pojechał z Sylwusiem i tatą, ponieważ ja w tym czasie żegnałam  przedszkolaki, z którymi pracuję. Trochę to przykre, że w takich ważnych chwilach nie mogę być ze swoimi dziećmi. To cena, za jaką spełniam swoje marzenia. Zajmuję się cudzymi dziećmi i lubię tę pracę. Poranek był bardzo ciężki, bo Karolek ubzdurał sobie, że nie założy białej koszuli, którą mu na tę okoliczność wyprasowałam. Darł się wniebogłosy, łzy lały się strumieniami, a do tego jeszcze ze strasznym wyrzutem, patrząc mi w oczy wykrzyczał prosto w twarz „bubu”. Zorientowałam się szybko, że koszula jest nieprzyjemna w dotyku i Karol, jak większość autystów, takiego materiału nie toleruje. Skoro krzyczy, że „koszula go boli”, ustąpiłam i wyjęłam z szafy białą w kolorowe paski. Na tę się zgodził, a my odetchnęliśmy z ulgą. Potem mąż zabrał chłopców do samochodu i pojechali do szkoły. Odebrali dyplomy, nagrody za uczęszczanie do przedszkola oraz płytę ze zdjęciami z całego roku szkolnego. Mąż natomiast otrzymał podziękowania za współpracę oraz dużego niebieskiego misia, jako wyróżnienie w konkursie fotograficznym „Moja rodzina”. Po przyjeździe do domu, kiedy usiedliśmy z mężem do oglądania fotek, nasunęło się wiele refleksji na temat rozwoju naszych dzieci. W jednej sprawie byliśmy stuprocentowo zgodni: gdyby nie szkoła i przedszkole, Karolek nie był by taki, jaki jest teraz. Mało osób zna Karolka sprzed trzech lat. Ja także o tym zapominam, bo jest coraz lepiej, dlatego nie chcę wracać do przeszłości. Może jedynie po to, by porównać poprzedniego Karolka z obecnym i stwierdzić, że Pulpecik idzie do przodu wielkimi krokami. Sami nie osiągnęli byśmy tego, gdyby nie przedszkole, terapeuci oraz życzliwi nam ludzie. Dziękować jest naprawdę za co, bo moje dziecko jest w najlepszych rękach i pod najlepszą opieką, jaką mogłam sobie wymarzyć. Dlatego zachęcam rodziców, którzy mając niepełnosprawne dziecko, rozważają co lepsze: szkoła specjalna czy „masówka”, by nie mieli oporów przed posłaniem swojej pociechy do takiej szkoły, jaką mają moje dzieci. Tam jest fachowa opieka, przygotowani i przeszkoleni nauczyciele, są zajęcia z logopedą, dogoterapia i inne rodzaje terapii. Szkoła masowa niepełnosprawnemu dziecku nigdy tego nie zapewni. Jedyne, nad czym ubolewałam, to brak kontaktu Sylwusia ze zdrowymi dziećmi. Martwiliśmy się, bo chciałam, aby lepiej rozwinęła się u niego mowa. Problem jednak sam się rozwiązał. Sylwek w sąsiedztwie znalazł kilku dobrych kolegów, z którymi najchętniej spędzałby całe dnie. Dużo z nimi rozmawia i widzę, że także więcej mówi w domu. Doszłam do wniosku, że jeśli czegoś bardzo się chce, wszystko da się zrobić. Trzeba tylko trochę cierpliwości, opanowania, spokoju i powoli, powoli, małymi kroczkami idziemy do przodu, odnosząc sukcesy. Teraz czeka nas ciężkie dwa miesiące, bo pobyt w domu z Karolkiem dwadzieścia cztery godziny na dobę, to nie lada wyzwanie. Mam nadzieję, że damy radę. Na wakacjach oczywiście nie odpoczniemy od terapii, bo nawet maleńka przerwa może sprawić, że zmarnujemy to, co do tej pory wypracowaliśmy. Co najmniej dwie godziny tygodniowo (bo na tyle, niestety, nas tylko stać), Karol będzie się uczył. Nie zrezygnujemy również z naszej kochanej kobyłki „Basieńki”, którą chłopcy uwielbiają. Karol to przez całą jazdę na niej, siedzi dumny i wyprostowany, jak król. Ostatnio zaczął się nawet kłaść i głaskać ją po sierści. Pozostają nam jeszcze usługi opiekuńcze, na które przyjeżdża do naszego domu terapeutka i przez cztery godziny zajmuje się Pulpecikiem. No i jeszcze jedna, najważniejsza atrakcja dla Karolka, turnus. To jednak dopiero w sierpniu. A potem??? Od nowa to samo, kończy się orzeczenie o niepełnosprawności, dalej bieganie po lekarzach, pilnowanie terminów wizyt, załatwianie papierów itd. Powinnam już do tego się przyzwyczaić, ale tak jakoś mi trudno. Nie ogarniam czasami wszystkiego. Za dużo spraw na głowie, zmartwień, planów, niespełnionych marzeń… a życie pędzi tak szybko, tak bardzo, że boję się, by czasami coś ważnego nam nie uciekło, nie umknęło gdzieś przede nami i na zawsze nie przepadło. Niech będzie tak, jak jest teraz, powtarzam często, tylko żeby nie było gorzej. Żeby już tak nie zrzędzić, przejdę do o wiele ważniejszych spraw. Wiem, że mojego bloga czytają także Panie Nauczycielki pracujące w przedszkolu oraz w szkole, do której uczęszczają moje najdroższe Skarby, a nawet Pani Dyrektor, która ostatnio mi się do tego przyznała J Ponieważ nie miałam okazji spotkać się na uroczystym zakończeniu roku szkolnego: 

Pragnę serdecznie podziękować Pani Dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego nr 1 w Przemyślu oraz wszystkim pracującym tam Nauczycielom, za wspaniałą opiekę, fachową pomoc i troskę, jaką darzą moje dwa najdroższe Skarby. Dziękuję za wielką cierpliwość, wyrozumiałość i trud włożony w opiekę nad naszymi dziećmi. Życzę także dużo wytrwałości, sukcesów zawodowych oraz wiele radości, dobroci i życzliwości ze strony dzieci oraz ich rodziców. Aby nigdy Drodzy Nauczyciele nie zabrakło Wam zapału do pracy, na twarzach zawsze gościł uśmiech, a jeśli pojawiłyby się jakieś łzy, niech to będą tylko łzy szczęścia. Razem z Karolkiem i Sylwusiem życzymy Wam wspaniałych i cudownych wakacji, pięknej pogody i  udanego odpoczynku… 

Pod postem zamieszczam kilka zdjęć z przedszkola. Ponieważ otrzymałam zgody zarówno nauczycieli, jak i rodziców na umieszczanie wizerunków ich dzieci na blogu, nie mogłabym z tego przywileju nie skorzystać. Bo nasze dzieciaczki są prześliczne, cudowne i kochane. Zawsze uśmiecham się, kiedy je oglądam i wracam wspomnieniami do dawnych czasów i niezapomnianych chwil. Zdjęcia te są jednocześnie obrazem tego, jak wiele trudu i pracy poświęcają osoby zajmujące się naszymi maluchami, żeby wspierać ich rozwój. Zobaczcie zresztą sami.

6 komentarzy:

  1. 1. dla mnie Sylwuś jest niezastąpionym "podciągaczem" Tyma, zawsze kiedy idą razem z szatni do świetlicy, trzymając się za ręce, ryczeć mi się chce, taki to fantastyczny widok ! :) ale rozumiem Twoje obawy o kontak z bezproblemowymi rówieśnikami ...
    2. dla każdego chyba rodzica niepełnosprawnego dziecka wakacje to jakiś matrix, ja już miesiąc przed planuję, co będziemy robić ...
    3.

    OdpowiedzUsuń
  2. 3. chciałam dopisać, że szkoła masowa dla Sylwka nie byłaby chyba głupim pomysłem, ale w masówce nie ma pracy indywidualnej z dzieckiem ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też odpiszę w punktach:
    1. Wiem, że Sylwuś bardzo lubi Tymka, zresztą sam nam o nim ciągle mówi. Lubi też inne dzieci, z którymi widuje się na świetlicy. Bardzo mnie to cieszy, że jest taki a nie inny. Na potrzebę kontaktu ze zdrowymi dziećmi zwrócono mi uwagę na studiach, a najmocniej podkreśliła to logopedka, która z nim pracowała, dziwiąc się, że u Sylwka mowa się nie rozwija, a inne umiejętności tak. Kazała zabrać go natychmiast do klasy integracyjnej i tak namieszała w głowie, że parę dni miałam ciężki orzech do zgryzienia. Na szczęście przejrzałam na oczy i zrozumiałam, że obecna grupa jest dla Sylwka najlepsza...
    2. W razie braku planów zapraszamy z Tymciem do nas, będzie nam naprawdę miło. A może gdzieś się wybierzemy razem, na zabytki jakieś :) Albo ze zdjęciami poszalejemy. Ostatnio nawet przyłapuję się na tym, że znajduję ciekawe miejsca do fotografowania dla Ciebie, bo wiem, że to lubisz. Jest dużo miejsc, które chciałabym odwiedzić w najbliższej okolicy, ale niestety, nie spotkałam jeszcze osoby o podobnych zainteresowaniach. Fajnie by było się umówić i spotkać.
    3. Nigdy w życiu już Sylwka nie zapiszę do masówki. Poczytaj post pt. Kilka słów o integracji, wtedy zrozumiesz dlaczego. To co opisałam, to nie jedyne problemy, jakie zaobserwowałam. Kłopot z tym, że nie wszystko mogę wypisywać na forum, czyli na blogu. Prywatnie, to byśmy sobie dużo porozmawiały na temat integracji. Nawet do Komunii Św. chcę Sylwka posłać w Przemyślu, z takimi dziećmi, jak on. Masówkę odradzam wszystkim rodzicom, którzy mają niepełnosprawne intelektualnie dziecko. Ja takie dzieci obserwuję jako nauczyciel, widzę, jak funkcjonują w grupach rówieśniczych i serce z bólu mi pęka na myśl, że moje dziecko miałoby przez coś takiego przechodzić. Niestety, nie wszyscy nauczyciele dbają o dobro tych dzieci i rozumieją, na czym polega praca z nimi, ale to temat na prywatną rozmowę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masówka - wiem, że to dno :)

    Spotkanie - jestem za ! :) zaraz napiszę wiadomość na FB :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ago, jak ja rozumiem Twoją radość z postępów Karolka i wdzięczność dla terapeutów. Cieszę się razem z Wami:)
    Jeśli chodzi o szkoły i przedszkola specjalne, to wszystko zależy od gminy. W Opolu jest np. taka regulacja, że do przedszkola specjalnego mogą pójść tylko dzieci ze zdiagnozowany opóźnieniem rozwoju na poziomie upośledzenia umiarkowanego. Nasz Franek upośledzenia nie ma, drzwi tej placówki są więc dla niego zamknięte. Spróbujemy więc od września w malutkim przedszkolu niepublicznym (23 dzieci) i mamy ogromną nadzieję, ze dzięki nauczycielowi wspomagającemu uda się..
    Ściskamy Was mooocno i życzymy udanych wakacji:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli w tym przedszkolu, do którego od września pójdzie Franio, jest nauczyciel wspomagający, to wszystko będzie dobrze. Ktoś się nim troskliwie zajmie, nie będzie zostawiony sam sobie, jak inne dzieci, w których klasie takiego nauczyciela wspomagającego zwyczajnie nie ma. Życzę, żeby Franiowi było jak najlepiej, by znalazł w nowym przedszkolu to, co najważniejsze: miłość, opiekę, wsparcie i troskę, aby potrafił cieszyć się z każdych, nawet tych najmniejszych swoich sukcesów. To takie ważne, żeby tam gdzie pójdzie, był szczęśliwy :) A póki co, bo narazie o szkole jeszcze nikt nie myśli, również życzymy Wam z Sylwusiem i Karolkiem słonecznych i radosnych wakacji oraz udanego wypoczynku :* Pozdrawiamy cieplutko i mocno ściskamy :)))

      Usuń