niedziela, 25 sierpnia 2013

Notatki z turnusu Cz.7.

Notatki z turnusu… Cz.7.


Dzień czternasty (poniedziałek)                                                                                                                                                                                                           Rankiem, pomimo gorszej niż wczoraj pogody, nasze Skarby weszły na godzinę do wody. Ponieważ zrobiło się bardzo zimno, trzeba było pożegnać się z kąpielą w morzu, tym bardziej, że na drugi dzień czekał nas powrót do domu. Popołudnie spędziliśmy na spacerach, w czasie których przytrafiały nam się zarówno miłe rzeczy, jak i przykre. Sylwuś pewnie na długo zapamięta mężczyznę przebranego za śmierć, całego w czarnych poszarpanych szmatach, z czaszką na twarzy, podobną jak ta z filmu „Krzyk” i z kosą. Kiedy przechodziliśmy obok, nagle wysuną przed nami kosę. Sylwek potem jeszcze przez kilka dni pytał o „pana z kosą”, szczególnie wieczorami, przed snem. Biedaczek bał się strasznie i nie mógł zasnąć. Martwiłam się także o Karolka, który też był przerażony. On przecież nie powie, że się boi, bo nie potrafi. Byłam wściekła, że szliśmy tamtędy i natrafiliśmy na to okropne straszydło. Poza tym, nie tylko nasze dzieci szły obok tego dziwadła, inne także przechodziły i na pewno niejedno z nich miało takie same odczucia, co nasz Sylwek i Karol. Na szczęście kilka metrów dalej natknęliśmy się na zdecydowanie przyjemniejszą atrakcję. Tam prawie godzinę spędziliśmy stojąc obok grającej orkiestry, złożonej z czterech młodych chłopców, prawdopodobnie studentów. Grali na saksofonach, trąbkach i bębenku tak cudownie, ze Karol nie mógł stamtąd odejść. Stał wpatrzony w orkiestrę i wsłuchany w muzykę. Wracając o zmroku do domu, kilka razy sprawdzaliśmy stan konta w bankomacie, bo spodziewaliśmy się pieniążków, które zawsze każdego miesiąca, tego dnia wpływały na nasze konto. Niestety kilka podejść, a tu 0,00 zł. Byliśmy bez grosza, bo całą wypłatę przeznaczyłam na opłacenie turnusu. A tu jeszcze zakupy trzeba zrobić na drogę powrotną, jakieś pamiątki kupić i mieć przy sobie parę groszy na wszelki wypadek. A w bankomacie pustka…




2 komentarze:

  1. Fiu fiu... mama jaka laska :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam... jaka laska? ;) Raczej zmęczona życiem kobieta ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń