sobota, 11 stycznia 2014

Sobota...


Po paru pełnych pesymizmu postach, przyszedł czas na coś optymistycznego. Bo przecież tyle pięknych chwil w naszym życiu, tyle zmian na lepsze, o których warto napisać. Karolek nie przestaje nas zadziwiać i codziennie czymś zaskakiwać. Wiele zmian w jego zachowaniu jest zapowiedzią tego, że będzie lepiej. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu zrobił się bardzo samodzielny, dużo rzeczy chce robić sam, nie prosząc nikogo o pomoc. Obserwuje nas ciągle, a potem próbuje naśladować. To doskonała forma nauki, więc staramy się mu pokazywać wszystko, co robimy i w ten sposób uczymy pewnych zachowań. Nie zawsze to wychodzi tak, jak byśmy tego chcieli i dlatego czasami dochodzi do sytuacji, że o mało nie popękamy ze śmiechu z kosmicznych pomysłów Karolka. Kiedyś bardzo denerwowałam się jego wybrykami, dzisiaj to wszystko już za mną. Chyba po paru latach przyzwyczaiłam się, że tak musi być. Bo za to przecież kochamy autystów, że są niezwykli, wyjątkowi i nieprzewidywalni. A ja kocham niespodzianki Karolka. Najwięcej jest ich w soboty, bo to dla Karolka bardzo pracowity dzień. Szczególnie ten dzisiejszy był taki. Zaczęło się od prania w łazience, oczywiście ręcznego, bo takie Karol lubi najbardziej. Tym razem psia miska na wodę pozostała nietknięta, a za miednicę posłużył sedes. Na szczęście wyprana została tylko ulubiona bluza taty, a zawiedziony nagłym wtargnięciem mamy Karolek, musiał opuścić łazienkę. Niestety na krótko, bo za chwilę wrócił, żeby moją przeznaczoną do prania bluzką zetrzeć mokre płytki. Przy okazji zdążył jeszcze wylać wodę z miski Korri, żeby ktoś zlitował się i nalał świeżej. Z łazienki Karolkowy zapał przeniósł się prosto do kuchni, a konkretnie do miski pełnej wody i brudnych naczyń. To był moment, kiedy Pulpecik chwycił za myjkę i zaczął szorować talerze. Zanim "przejęłam po nim pałeczkę" w tej czynności, rękawy już po same łokcie były mokre. Za to humor wyśmienity, bo mały Pomagacz aż piszczał ze śmiechu i radości, że znów się coś dzieje. Po tej całej "mokrej robocie" nadszedł czas na ulubione zajęcie Karolka, czyli szarżowanie po domu z odkurzaczem. Odkurzane jest wtedy wszystko; dywan, ściany, meble, okna, żyrandole, zasłony i firanki, a nawet Korri jeśli pojawi się na drodze. Karolek mógłby to robić cały dzień, a nawet gdyby odpoczywał, to relaksując się przy dźwięku odkurzacza. Dlatego w naszej rodzinie urządzenie to trzymamy pod kluczem, bo buczałoby całymi dniami. Po tak ciężkiej i wyczerpującej pracy, Karolkowi należy się chwila relaksu. Żeby się zrelaksować, najpierw trzeba pozbyć się mamy, a potem przejąć komputer. Gdy to się uda, to wtedy "hulaj duszo, piekła nie ma". Puszczane są bajki, lecą piosenki, oglądane zdjęcia, czasem kilka stron włączonych równocześnie. Karolek ma taki dziwny zwyczaj, gdy ogląda bajki lub czegoś słucha, wyłapuje jakiś fragment, często dwa, trzy słowa i włącza je do znudzenia. Czasem śmiesznie to brzmi. Raz znalazł sobie fragment w bajce, gdzie jedno zwierzątko mówi do drugiego "wynoś się stąd" i powtarzał go kilkanaście razy, cofając film do tyłu, za każdym razem dokładnie do tej samej sekundy i w tym samym momencie przerywając, a potem od nowa. Zadziwiające jest dla mnie to, że Karol idealnie wiedział w której sekundzie ma przerwać i do której cofnąć, za każdym razem powtarzał ten sam kawałek. Ja bym nawet nie zrobiła tego z taką dokładnością i wyczuciem. A Karolkowe paluszki, kiedy dorwą komputer są tak szybkie, że trudno nadążyć wzrokiem na to, co włącza i wyłącza mały Informatyk. Pulpecik ma ulubione programy po które sięga. Najczęściej włącza na laptopie muzykę, przy której pracuje w domu z terapeutką, piosenki które nagrałam mu i umieściłam na pulpicie komputera oraz bajki, część z nich ma na płycie, a niektórych szukamy w internecie. Teraz na topie jest "Wyspa dinozaura", "Sezon na misia" oraz "Lis i pies". Te trzy bajki uwielbia i ciągle każe sobie włączać. Nasze wieczory nie należą do łatwych, bo najczęściej ciężko zagonić go do łóżka. Jego cowieczorny rytuał to włączanie wszystkich świateł w domu. W każdym pomieszczeniu, Karolek zapala światło. Dlatego co wieczór wykręcamy żarówki, jeśli chcemy, by położył się spać. W przeciwnym razie światła paliły by się całą noc, a Pulpecik nie usnąłby nigdy. Ze spaniem nic się nie zmieniło. Musi być mama, kiedy Karolek idzie do łóżka, bez niej nie położy się za żadne skarby świata. Lubi się przytulać, słuchać wierszy i piosenek szeptanych do uszka. Czasem tak wtulony we mnie zasypia, a nieraz zmęczony owija się kołdrą jak w kokon i śpi smacznie, tak słodko, że nie mogę oderwać od niego wzroku. Więc leżę i wpatruję się w ten mój cudowny, autystyczny Skarb.



4 komentarze:

  1. Hej, no nasi chłopcy mają wspólny mianownik! Mogą do upojenia odtwarzać jeden i ten sam fragment filmu/piosenki z dokładnością do ułamka sekundy. Wpadniesz kiedyś z Karolem? Nie zamykam odkurzacza na klucz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BaHa bardzo chętnie, ale pod jednym warunkiem - zamkniesz na klucz odkurzacz :D :D :D W Antosiu już jestem zakochana, niezwykłe te nasze dzieci :) Buziaki dla Was obojga :*

      Usuń
  2. :-) ach nasi pomocnicy :-) sprzątanie, lanie wody, słuchanie w kółko tej samej płyty, oglądanie w kółko tego samego filmu... ten śmiech jest zaraźliwy przynajmniej u nas, choć wcale do śmiechu niby nie jest ;-)

    OdpowiedzUsuń