czwartek, 25 kwietnia 2013

Hipoterapia


Hipoterapia…


Hipoterapia to jedna z metod rehabilitacji osób niepełnosprawnych, która swoją specyfikę zawdzięcza koniowi biorącemu dział w terapii. Zajęcia z końmi są dobrą formą terapii dla dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Jedną z jej wielu zalet jest to, że zmniejsza zaburzenia równowagi, zapewnia kontakt ze zwierzęciem i przyrodą, stymuluje rozwój psychoruchowy dziecka: poprawę koordynacji wzrokowo – ruchowej, orientacji przestrzennej oraz rozeznanie w schemacie własnego ciała. Hipoterapia zwiększa możliwość koncentracji uwagi i utrzymanie zorganizowanej aktywności, zwiększa motywację do wykonywania ćwiczeń, rozwija samodzielność, zwiększa poczucie własnej wartości. Poza tym kontakt z koniem relaksuje, osłabia reakcje nerwicowe oraz uczy wykonywania poleceń. Dla wielu dzieci nawiązanie uczuciowej więzi z koniem wspomaga rozwój samodzielności i wzmacnia poczucie własnej wartości. Jest to wyjątkowa i niepowtarzalna metoda usprawniania dzięki obecności konia – współterapeuty. Koń i jego ruchy dają zupełnie nowe i niespotykane w innych metodach terapeutycznych możliwości.Mając dziecko z autyzmem, grzechem byłobywięc z tej formy terapii nie skorzystać, albo przynajmniej nie spróbować. My myśleliśmy o hipoterapii już od dawna, ale mieszkając na wsi, mamy małe możliwości gdziekolwiek wyjść, albo pojechać z dzieckiem. Wszystko łączy się z kosztem, a tu niestety u nas ciężko powiązać koniec z końcem. Teraz dzięki pieniążkom z 1% jest odrobinę lżej i będzie nas stać, by z jak największej ilości różnorakiej pomocy skorzystać. Najbardziej obawialiśmy się pierwszego razu na koniu, czy Karol nie będzie się bał, albo uciekał lub czy nie zacznie wniebogłosy krzyczeć. To co się okazało tam na miejscu, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. W obawie o reakcję naszego małego autysty, najpierw na konia posadziliśmy Sylwusia, żeby Karol oswoił się z samym widokiem zwierzęcia i zobaczył, że jazda na nim, to nic strasznego. Ku naszemu zdumieniu Karolek po kilku minutach zaczął pokazywać na konia paluszkiem i ciągnąć w jego kierunku swojego tatę. Mimo tego, że bardzo się niecierpliwił, musiał wytrzymać dwadzieścia minut, tyle ile trwała pierwsza jazda i poczekać na swoją kolej. Wreszcie przyszła ta chwila. Karolek wypalił jak strzała w kierunku zwierzęcia. Kiedy usiadł i koń ruszył, widziałam przez  króciutką chwilę pewien niepokój i obawę na jego buzi, ale szybko pojawił się uśmiech. Te dwadzieścia minut minęło mu bardzo szybko, gdy odchodziliśmy, jeszcze oglądał się za konikiem. Chciał zostać trochę dłużej. Jeszcze tylko wspomnę o tym, że nasza hipoterapia odbywa się w małej miejscowości pod Przemyślem, Orzechowcach, znanych głównie ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Nasz konik to klaczka Basia, wyjątkowo łagodna i posłuszna. Wspaniały koń. To czym nas zaskoczyła, to jej własny, zakodowany w pamięci zegarek. Po dwudziestu minutach sama schodziła z wybiegu, nie potrzebowała żadnych innych poleceń ani sygnałów, że terapia się skończyła. Basia jest cudowna i zamierzamy regularnie do niej jeździć. Sylwek już powiedział, że chciałby mieć hipoterapię jeszcze raz. A Karolek? Tak naprawdę to zastanawiam się, czy mnie jeszcze w życiu zaskoczy. Może zaskoczyć wszystkim, dzisiaj się o tym na własne oczy przekonałam. Oby zaskakiwał tylko w pozytywny sposób. Jeszcze tylko napiszę Wam, że nie dokuczał Basi, jak czasem robi to z Korri. Może był onieśmielony na początku? A może troszeczkę zmądrzał? Miejmy nadzieję JJJ 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz