W tym
roku, dokładnie na początku marca, kończę studia podyplomowe z
oligofrenopedagogiki. Studia te dadzą mi możliwość podjęcia pracy z osobami
niepełnosprawnymi, o czym ostatnio wiele rozmyślam. Temat posta poddała mi pani
z metodyki upośledzonych w stopniu lekkim, która na zaliczenie zadała referat na
temat pomocy, jaką my rodzice dzieci niepełnosprawnych otrzymaliśmy oraz jaką
przebyliśmy do niej drogę, zaś w drugiej części referatu miałam zastanowić się,
jakiego jeszcze wsparcia potrzebujemy. Zacznę więc od początku. Podstawą do
jakiegokolwiek wsparcia dziecka niepełnosprawnego jest zdiagnozowanie choroby.
W przypadku autyzmu nie jest to proste, bo najpierw trzeba wykluczyć inne
przyczyny, np. neurologiczne. W tym celu wykonuje się różne badania, które
niestety wymagają czasu. Jeśli dziecko często choruje, tak jak to było w
przypadku Karolka, cały ten proces automatycznie się przedłuża. Kiedy już mamy
w ręku diagnozę następnym krokiem jest złożenie wniosku o wydanie orzeczenia o
niepełnosprawności. I tu dalej oczekiwanie. Co gorsza, niestety, orzeczenie
wydawane jest na krótki okres czasu na przykład na rok. Autyzm, jak wszyscy
wiemy, jest zaburzeniem, z którym trzeba borykać się do końca życia.
Wydając orzeczenie na tak krótki okres czasu , rodzice nie dość, że mając
dziecko niepełnosprawne, mają masę obowiązków, muszą jeszcze co roku jeździć po
różnych lekarzach i gromadzić dokumentację, aby za rok znów było z czym stanąć
na komisję. Tak dla przykładu powiem tylko, że na samo zapisanie się do
psychiatry dziecięcego czeka się dwa miesiące, tyle samo do neurologa. Co roku
otrzymanie nowego orzeczenia wiąże się z załatwianiem innych ważnych spraw, jak
terapia oraz wszelkie dofinansowania Z PFRON – u czy z GOPS – u. Mając
orzeczenie, można „pukać po pomoc” do kolejnych drzwi. Pierwsze to terapia i
rehabilitacja chorego dziecka. W naszym przypadku nie mamy problemu od kiedy
jesteśmy w projekcie Towarzystwa Walki z Kalectwem. Obaj chłopcy mają tam
zajęcia indywidualne oraz grupowe z psychologiem i logopedą, natomiast my jako
rodzice uczestniczymy w warsztatach Grupy Wsparcia. To jest także bardzo ważne,
żeby całkowicie nie załamać się problemami, jakie napotykamy
codziennie w życiu. Kolejnym wsparciem jest możliwość terapii w przedszkolu lub
szkole specjalnej, z czym wiąże się znowu oczekiwanie na wydanie przez Poradnię
Psychologiczno – Pedagogiczną orzeczenia o potrzebnie kształcenia specjalnego.
Są to dalej badania przez lekarzy specjalistów, wywiady, opinie, potem musi
zebrać się skład orzekający, który wydaje decyzję. Potem można już tylko
skorzystać z wspaniałej opieki jaką może zapewnić dziecku przedszkole lub
szkoła specjalna. Tam również prowadzone są różnego rodzaju terapie, więc
dziecko ma fachową i solidną opiekę przez osiem godzin. Dużym wsparciem dla nas
są różnego rodzaju dofinansowania z PFRON – u. My do tej pory korzystaliśmy z
dwóch, a mianowicie dopłaty do pieluch, które Karolek nosił do szóstego roku
życia oraz z dofinansowania do turnusu rehabilitacyjnego. Do turnusu co roku
dopłacają nam jakieś 50 %, o resztę środków musimy pomartwić się sami, co nie
jest łatwe, kiedy dziecko wymaga całodobowej opieki i pracę zarobkową może
wykonywać tylko jedno z rodziców. W tym celu można zwrócić się jeszcze do
Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. W związku ze zmianą wójta w naszej gminie
poprawiła się także opieka nad osobami niepełnosprawnymi. Z GOPS - u w ubiegłym
roku otrzymaliśmy dopłatę do turnusu, cały czas otrzymujemy pieniążki na
dożywianie oraz korzystamy bezpłatnie z usług opiekuńczych dla Karolka. O
usługi opiekuńcze staraliśmy się już kilka lat, ale niestety, nigdy nie było
osoby z odpowiednim wykształceniem, po terapii zajęciowej lub
oligofrenopedagogice, która przyjeżdżała by za około sześć złoty na rękę za
godzinę i zajmowała dzieckiem cierpiącym na autyzm. W ubiegłym roku przez koleżankę
ze studiów poznałam panią po ukończonej terapii zajęciowej, która zgodziła się
na wyżej wymienionych warunkach takie usługi pełnić. W tym roku stawka za
godzinę znacznie wzrosła, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni, bo jako rodzice
nie chcemy, żeby ktoś przy naszym dziecku pracował za marne pieniądze. Dobrze
wiemy, co potrafi nasz mały Szkrab i że tylko nieliczni są zdolni z nim
wytrzymać. Usługi opiekuńcze to dla nas olbrzymia pomoc, zwłaszcza w wakacje,
kiedy nie ma przedszkola i Karol po prostu się nudzi. Jeśli nasz „Pulpecik” się
nudzi, to jest najgorsza rzecz dla wszystkich, jaka może być. Karol sobie
oczywiście sam zorganizuje zabawę: powyrzuca wszystko z szafy, zaleje całą
łazienkę wodą lub czymś się wysmaruje. Ma tysiące różnych pomysłów, o jakie
nikt by go nie podejrzewał. W każdym razie jedno jest pewne, lepiej dla nas i
dla wszystkich domowników, żeby Karol się nie nudził. Dzięki usługom
opiekuńczym zawsze ma w jakiś ciekawy sposób zorganizowany czas, przez co nie
ma kiedy realizować swoich szalonych pomysłów. Z pomocy jaką zaproponował nam
GOPS można jeszcze wymienić dowóz dzieci do przedszkola w Przemyślu specjalnym
busem dla osób niepełnosprawnych. Spróbowaliśmy kilka razy posłać nim Karolka,
ale okazało się, że to nie transport dla niego. Po pierwsze wstawanie o
godzinie 5.30 to dla niego środek nocy. Musieliśmy go wyciągać z łóżka na siłę.
Był przy tym taki niesamowity wrzask, że Karol wychodził z domu cały mokry i
spocony. Z jego skłonnością do chorób, nie trzeba było długo czekać. Po
tygodniu jazdy busem pojawiło się zapalenie krtani i tchawicy. Poza tym bał się
jeździć sam, zrywał się po nocach, płakał z byle powodu. Zdecydowaliśmy, że
tego rodzaju pomocy przyjąć nie możemy. Dodam jeszcze tylko, że droga busa z
Wacławic do Przemyśla trwała ponad półtora godziny, podczas gdy samochód
osobowy pokonuje tę samą trasę w dwadzieścia pięć minut. Przez jeden cały rok
dowoziliśmy dziecko własnym samochodem, zarówno do przedszkola, jak i na
terapię, pokrywając wszystkie koszty, około 500 – 600 złotych miesięcznie z
własnej kieszeni. Kombinowaliśmy jak się tylko dało oszczędzając na innych
także ważnych potrzebach. Pożyczaliśmy pieniądze od rodziny, częściej od
znajomych i jakoś dawaliśmy radę. Kilka osób, które nie mają niepełnosprawnego dziecka, więc
nawet nie mają pojęcia jak to jest, pytało mnie czy warto, czy nie lepiej wsadzić
dziecko do busa niż tak biedować i ledwo wiązać koniec z końcem. Miałam i mam
tylko jedną na to odpowiedź: dopóki żyję, moje dzieci będą miały wszystko
to, co inne, nawet gdybym miała wyjść na ulicę i żebrać. Ktoś kto nie
ma niepełnosprawnego dziecka, być może tego nie rozumie, szkoda... Na koniec
ostatni rodzaj wsparcia, jakie mamy. Jest to właśnie 1%, który daje nam tak
wiele możliwości korzystania z innych form pomocy. O tym już pisałam w poście
pt. „Tylko jeden procent, a tak wiele”, więc nie będę się rozpisywać, a tym
samym powtarzać. Druga część referatu na zaliczenie z oligofrenopedagogiki ma
dotyczyć wsparcia i pomocy, jaką chcielibyśmy otrzymać. Nie mamy chyba wielkich
oczekiwań. Pierwszą i najważniejszą sprawą jest to, o co już od dawna proszą i
walczą rodzice, którzy musieli zrezygnować z pracy, żeby dzień i noc zajmować
się swoim niepełnosprawnym dzieckiem. W tej chwili taki rodzic dostaje na to
ok. 500 – 600 zł. To naprawdę śmieszne pieniądze w porównaniu z tym ile
kosztuje terapia i rehabilitacja, aby zapewnić choremu dziecku odpowiednią
pomoc i godne warunki do życia. Poza tym, w przypadku rodziców dzieci z
głębokim upośledzeniem, jest to praca nie ośmiogodzinna, ale całodobowa. Taki
rodzic poświęca swojemu dziecku całe życie i często nie wystarcza mu środków,
by je rehabilitować i pomagać, na tyle ile ono tego potrzebuje. Z problemami
finansowymi rodzin dziecka niepełnosprawnego łączą się także inne: dostęp do
pomocy, jaką są wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, terapia, lekarstwa dla
dziecka i wiele, wiele innych. To, co jeszcze ułatwiło by nam sprawę, to
dłuższy okres otrzymywania orzeczenia o niepełnosprawności, co najmniej na pięć
lat. Wówczas my rodzice, i tak wiecznie zapracowani i zabiegani, nie
musielibyśmy dodatkowo, co roku przechodzić przez masę badań, wywiadów u
specjalistów, oczekiwania w kolejkach, załatwiania sterty papierków, żeby
dostać na rok orzeczenie o zaburzeniu, z którym nasze dzieci będą zmagać się do
końca życia. Ze wsparcia, jakie chcielibyśmy dla swoich dzieci otrzymać jest
częstsze uczestnictwo w turnusach rehabilitacyjnych. My z Sylwkiem i Karolkiem
wyjeżdżamy tylko raz w roku nad morze, żeby ograniczyć choroby układu oddechowego,
na jakie często zapada nasz młodszy Brzdąc. Koszt takiego turnusu w przypadku
dwójki dzieci i ich opiekunów to 6.200 złotych, w zależności od tego, gdzie i
jaki ośrodek się wybiera. PFRON dofinansowuje taki turnus tylko raz w roku.
Uważam, że dzieci niepełnosprawne powinny częściej mieć możliwość wyjazdu na
różnego rodzaju turnusy, w zależności od tego, na jakie cierpią choroby. Ja mam
ogromną ochotę pojechać z Karolkiem tam, gdzie prowadzi się terapię dzieci z
autyzmem. Jednak kwota 6200 złotych to dla nas ogromny koszt, właściwie to
możemy sobie tylko pomarzyć o takim wyjeździe. A niestety, nasze dzieci tego
bardzo potrzebują, bez terapii i rehabilitacji nie uda się im pomóc. To jest
podstawa do tego, by mogły kiedykolwiek normalnie funkcjonować. Ostatnie
życzenie, jakie mamy, to uświadamianie społeczeństwu, czym jest autyzm. To
bardzo ułatwiło by nam życie. Mamy już dość postrzegania naszego dziecka jako
rozpuszczonego, a nas jako nieodpowiedzialnych rodziców, nie radzących sobie z
wychowaniem swojej pociechy. O autyzmie ostatnio bardzo wiele się mówi, a i tak
spotykają nas niemiłe sytuacje, z którymi musimy sobie radzić. Miejmy nadzieję,
że to się choć trochę zmieni, że nikt nie będzie uważał naszego dziecka za
gorsze, tylko dlatego, że jest inne. Tylko tego bym chciała, bo odrobinę
zrozumienia i zwykłej ludzkiej życzliwości potrafią zdziałać cuda
P.S. Za referat otrzymałam piątkę ;)
Za referat piątka, a za egzamin z życia... skali brakuje, bo szóstka to zdecydowanie za mało
OdpowiedzUsuńbyła sąsiadka ;)
O egzamin z życia się nie martwię Monia, bo oceni mnie najsprawiedliwszy nauczyciel - Bóg :) Pozdrawiam Cię i ściskam mocno :) Ucałuj od nas swoją małą królewnę ;)
OdpowiedzUsuńNa konferencji organizowanej przez fundację "Jeżyk", każdy z wykładających specjalistów podkreślał, że pierwszym krokiem jest pomoc dla rodzica, a ta niestety jest ZNIKOMA ! :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też się dowiedziałam ile kosztuje utrzymanie niepełnosprawnej osoby. Ani życie nie jest proste, ani uzyskanie jakiejkolwiek pomocy
OdpowiedzUsuń